Pieniędzy wystarczy szpitalowi zaledwie na kilka dni w miarę normalnego funkcjonowania. Dyrekcja placówki alarmowała, że potem trzeba będzie wstrzymać wykonywanie planowanych zabiegów i przyjmowanie nowych pacjentów. Nad szpitalem zawisło także widmo ewakuacji.

Reklama

"Sytuacja jest bardzo złożona, bo minister zdrowia ma małą możliwość interweniowania. Komornicy rządzą się niezależnymi prawami, ale myślę, że tylko decyzja na szczeblu rządowym mogłaby odwrócić bieg tych nieszczęśliwych wypadków" - mówił dyrektor Pomorskiego Centrum Zdrowia Publicznego Jerzy Karpiński.

Jednak Ewa Kopacz uspokoiła dyrektora placówki - obiecała, że nie będzie ewakuacji. Szpital ma dostać pieniądze na leki. Jeśli będzie trzeba, minister zdrowia jest też gotowa pomóc w załatwieniu gwarancji kredytowych.

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, Adam Frątczak, powiedział w TVN24, że według dyrektora placówki, siedem z dziesięciu milionów zajętych przez komornika zostało zajęte niesłusznie. Szpital napisał więc skargę na komornika do prokuratury.

Placówka w Gdańsku ma 1,2 tysiąca łóżek, zatrudnia tysiąc lekarzy i półtora tysiąca pielęgniarek. Praca komornika zagraża nie tylko dzieciom , ale także personelowi, który nie otrzyma pensji.

Szpital kliniczny Akademii Medycznej w Gdańsku ma teraz 208 milionów złotych zadłużenia.