Po Nepalczyków ustawiła się kolejka. Następna grupa przybywa na początku kwietnia. W maju i czerwcu do pracy w polskich firmach ma przyjechać 130 specjalistów z Himalajów
"Pracowników szukaliśmy przez trzy lata" - opowiada Igor Mackiewicz z firmy Flair ze Słupska. Szukali w Słupsku, w okolicach Słupska, aż w końcu zaczęli rozglądać się w Azji. Nepalczyków znalazła jedna z firm rekrutacyjnych. "Pierwsza grupa dziesięciu osób przyjechała na początku marca" - mówi Agnieszka Barchan z agencji K&K Selekt. "Od tamtej pory dostaliśmy mnóstwo zamówień z kolejnych firm. Teraz czekamy na 20 tapicerów w Bydgoszczy, w maju przyjedzie kolejnych 50 rzemieślników, a w czerwcu 80" - opowiada.
Co skłoniło mieszkańców kraju odległego od Polski o 6 tys. km do szukania pracy właśnie w Słupsku? "Chciałem zobaczyć, jak się mieszka i żyje w kraju europejskim" - mówi jeden z mężczyzn przedstawiający się jako Pradit. "U nas zarabia się około 100 zł na miesiąc. Jak tylko zobaczyłem ogłoszenie o pracy, od razu się zdecydowałem".
Brygadzista nepalskich pracowników Marcin Koszałka opowiada, że na początku bał się współpracy z nimi. Został więc wysłany na szkolenie. Dowiedział się m.in., że Nepalczycy nie są indywidualistami. Wystarczyło spojrzeć, jak chodzą po firmie. Zawsze w grupie, z szacunkiem dla tego, którego uważają za najważniejszego spośród siebie. "Jeśli idą korytarzem i trzeba kogoś przepuścić, on coś mówi do nich i wszyscy równiutko "pyk" na lewą stonę" - opowiada.
Małgorzata Janusz, studentka indologii z Uniwersytetu Warszawskiego, która prowadziła szkolenia dla polskich pracowników, opowiada: "Chcieliśmy pokazać Polakom ich zwyczaje. Dla Nepalczyków np. lewa ręka jest nieczysta, nie jedzą nią, nie dają sobie lewą ręką prezentów. Inaczej muszą mieć wyposażoną łazienkę: kubełek z wodą i kranik zamiast papieru toaletowego. Witają się przez ukłon i złożenie dłoni" - mówi.
Dla szefów firmy to tylko szczegóły. Są zadowoleni z nowych pracowników. Mówią, że są solidni, dokładni, punktualni. "Nie wiem, skąd biorą motywację, ale jest imponująca" - mówi Robert Chuchla, jeden z kierowników w firmie Flair. Nepalczycy na razie nie narzekają. 27-letni Bhim skarży się jedynie na problemy z nauką języka polskiego, na zimno wiejące znad Bałtyku i na to, że pogoda zmienia się tak często. "Normalnie jest tak, że jest albo sucho, albo deszczowo, a tu nigdy nie wiadomo, co będzie jutro" - mówi.