Przeczytaj zeznania kobiet oskarżających Leppera

Tuż przed rozprawą Krawczyk zapewniła, że nie boi się spojrzeć oskarżonym w oczy. "Mam ciemne okulary" - żartowała. Była ubrana na czarno, żuła gumę. W czasie półgodzinnej przerwy w rozprawie opuściła budynek sądu. Ale wtedy już płakała. "Podjęła decyzję, żeby zeznawać, ale jest to dla niej bardzo stresujące" - tłumaczyła adwokat Anety Krawczyk, Agata Kalińska-Moc.

Reklama

Z dziennikarzami przed rozprawą niechętnie rozmawiał lider Samoobrony. Pytany, czy nie boi się, że Aneta Krawczyk może ujawnić nowe szczegóły seksafery, ironizował: "Tak się boję, że aż się trzęsę. No całą noc nie spałem!". Do końca rozprawy Lepper nie dotrwał. Z sali sądowej szef Samoobrony - wyraźnie podenerwowany - wyszedł po czterdziestu minutach.

To drugie posiedzenie sądu w tej sprawie. Na pierwszym Anety Krawczyk nie było. Stawiła się jedynie jej adwokat - mecenas Agata Kalińska-Moc. Na jej wniosek sąd utajnił rozprawę, choć sprzeciwiali się temu oskarżeni i ich obrońcy.

Afera wybuchła w grudniu 2006 roku, gdy Aneta Krawczyk, była działaczka Samoobrony i była radna sejmiku wojewódzkiego w Łodzi, opowiedziała dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" o swoich kontaktach ze Stanisławem Łyżwińskim i Andrzejem Lepperem. Obaj mieli ją zmuszać do seksu w zamian za pracę w biurze Samoobrony.

Reklama

Krawczyk twierdziła także, że Łyżwiński jest ojcem jej najmłodszej córki. Jednak testy DNA tego nie potwierdziły. Na ojcostwo kilkulatki badano także Andrzeja Leppera - tu też wynik był negatywny.

Po wyznaniu Anety Krawczyk do prokuratury zgłosiły się kobiety, które twierdziły, że również były wykorzystywane przez działaczy Samoobrony. Po ponadrocznym śledztwie i przesłuchaniu ponad 220 świadków, w lutym tego roku akt oskarżenia trafił do sądu.

Reklama

Łyżwiński na rozprawy dowożony jest z aresztu tymczasowego - siedzi tam od sierpnia ubiegłego roku. Andrzej Lepper odpowiada z wolnej stopy.

Łyżwiński oskarżony jest m.in. o zgwałcenie kobiety, a obaj byli posłowie - o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek Samoobrony. Lepperowi grozi osiem lat, a Łyżwińskiemu - dziesięć lat więzienia. Żaden nie przyznaje się do winy.