Wojnę rozpoczął senat lubelskiego Uniwersytetu Medycznego, upoważniając rektora do wyrzucania z pracy każdego podejrzanego o przyjmowanie korzyści majątkowych. "Wszyscy, którzy przynoszą hańbę środowisku medycznemu, zostaną natychmiast usunięci" - zapowiada DZIENNIKOWI rzecznik UM Włodzimierz Matysiak. Pierwsze ofiary już są. Za płatne przyspieszanie operacji, pracę stracił okulista prof. Marek G. Wkrótce po zakończeniu zwolnienia lekarskiego, z posadą pożegna się też doktor Seweryn S., szef I Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej w Lublinie. Na chirurgu ciążą aż 43 zarzuty korupcyjne.
Akcja na uniwersytecie toczy się równolegle z podobną kampanią Ministerstwa Zdrowia. Specjalny zespół w resorcie opracował katalog czynów zabronionych, kwalifikujących lekarza do zwolnienia. Dokument musi podpisać każdy lekarz w Polsce.
Zadziwiające, że środowiska, które do tej pory uważały każdy zarzut pod adresem lekarza za "bezprzykładny atak", tym razem są cicho. Wielu lekarzy, zwłaszcza młodych, mówi natomiast wprost: czas oczyścić zawód.
Stowarzyszenie młodych medyków "Nie biorę! Chcę normalnie zarabiać" działa od marca ubiegłego roku. Jego ludzie objeżdżają uczelnie medyczne, organizują pikiety antykorupcyjne. Z okazji Dnia bez Łapówki 29 lutego w happeningu pod hasłem "Idź do lekarza, który nie przyjmuje", na dziedzińcu Szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie zebrali lekarzy i studentów medycyny. Było palenie kopert w koksowniku oraz zbieranie podpisów na ogromnym plakacie z logo stowarzyszenia.
Patronat proponował im w pewnym momencie Zbigniew Ziobro. Odrzucili. Odmówili również opowiedzenia się po stronie doktora Mirosława G. Uważają, że przykłady korupcji należy wykorzenić bez pardonu. I że teraz jest na to czas. "Mamy w końcu szansę udowodnić pacjentom, że walczymy po tej samej stronie barykady" - mówi DZIENNIKOWI prezes stowarzyszenia Paweł Jezierski.
Część środowiska domaga się jednak dalej idących radykalnych rozwiązań systemowych.
Tomasz Pasierski jest ordynatorem kardiologii w międzylewskim Szpitalu Specjalistycznym, po pracy zmienia się w śledczego. Jego grupa antykorupcyjna przy Fundacji Batorego uchodzi za szczególnie radykalną. "Z ubiegłorocznej <Diagnozy Społecznej> wynika, że co 12 lekarz w Polsce miał osobiście do czynienia z łapówkami. Skala zjawiska jest jednak dużo większa" - ocenia. Odpowiedzialność powinni - jego zdaniem - ponosić nie tylko łapówkarze, ale również dyrektorzy szpitali, którzy tolerują proceder.
Wielu naszych rozmówców od razu obala podstawowy mit: korupcja jest trudna do wykrycia. "W Polsce dominuje najprymitywniejsza forma korupcji. Pacjenci dają łapówki, bo chcą przyspieszyć przyjęcie na oddział lub termin operacji. Wystarczy, że NFZ będzie kontrolował kolejki" - mówi DZIENNIKOWI Grzegorz Luboiński z Polskiej Unii Onkologicznej.
W jednym z sondaży aż 53 proc. ankietowanych uznało lekarzy za grupę skorumpowaną. Jednak tylko 8 proc. przyznaje się, że kiedykolwiek wręczało lekarzowi łapówkę.