Żołnierze nie podjęli jeszcze decyzji, czy zostaną w wojsku, czy nie. "Za wcześnie o tym myśleć. Jestem szczęśliwy i cieszę się, że w najbliższym czasie wrócę do najbliższych, którzy na mnie czekali i mnie wspierali. Szkoda, że przywieźliśmy tę wojnę do kraju. Okazało się, że jest ona jeszcze bardziej niebezpieczna" - powiedział podporucznik Łukasz B.
Kapitan Olgierd C., podporucznik Łukasz B., chorąży Andrzej O. i plutonowy Tomasz B. to żołnierze, których miesiąc temu za kratkami zostawił sąd wojskowy. Podkreślono wtedy, że ponoszą oni, jako dowódcy, większą odpowiedzialność, a grożąca im surowa kara czyni prawdopodobną ucieczkę, zwłaszcza że jeden z nich rozważał taką ewentualność w liście.
Sąd Najwyższy uznał jednak zażalenie adwokatów na tę decyzję. Żołnierze w nocy wyszli na wolność.
Zażalenia do Sądu Najwyższego oprócz obrońców aresztowanych złożyła też prokuratura. Chciała czegoś wręcz odwrotnego - żeby trzech żołnierzy, których już wypuszczono, wróciło do aresztu. Ale jej argumenty nie przekonały sędziów.
Miesiąc temu uchylono areszt starszym szeregowym - Jackowi J., Robertowi B. i Damianowi L., bo uznano, że nie ma już ryzyka, iż będą mataczyć.
Siedmiu żołnierzy z 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego aresztowano w listopadzie 2007 roku. Sześciu z nich śledczy zarzucają zabójstwo ludności cywilnej, jednemu - atak na niebroniony obiekt cywilny.
Za to pierwsze przestępstwo grozi dożywocie, za to drugie - 25 lat więzienia.
Wioskę Nangar Khel ostrzelano 16 sierpnia 2007 roku. Zginęło wtedy osiem osób, w tym kobiety i dzieci. Kilka osób zostało też rannych.