"Spotkanie odbyło się w bardzo miłej atmosferze. Jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy zobaczyć naszych dowódców, którzy nas od początku wspierali i wspierają nadal" - powiedział po spotkaniu dowódca oddziału podporucznik Łukasz Bywalec.

"Usłyszeliśmy dużo dobrych, ciepłych słów. Sami mogliśmy spojrzeć im w oczy, uścisnąć dłonie i powiedzieć: dziękujemy wam za to co robicie dla nas, dla naszych rodzin i dla naszej jednostki" - dodał.

Reklama

Żołnierze spotkali się z generałem w siedzibie 6. Brygady Desantowo-Szturmowej w Krakowie. Dla obu stron była to pierwsza okazja do rozmowy od czasu powrotu żołnierzy z Afganistanu.

O czym rozmawiali? Wojskowi chcieli się dowiedzieć, czy byłaby szansa na dodatkową pracę dla nich. Tłumaczyli, że muszą jakoś utrzymać swoje rodziny.

Ale powodów do skarg żołnierze mieli więcej. Od 19 czerwca wojskowi będą mogli zajrzeć do akt sprawy. Problem w tym, że na przeczytanie setek stron dostali od prokuratury tylko sześć dni. Po 24 czerwca obrońcy podejrzanych będą mieli trzy dni na złożenie dodatkowych wniosków dowodowych. Potem do sądu trafi akt oskarżenia i proces będzie mógł ruszyć.

Czterech żołnierzy podejrzanych o ostrzelanie afgańskiej wioski Nangar Khel wyszło na wolność we wtorek i środę. Areszt pozwolił im opuścić Sąd Najwyższy. Miesiąc wcześniej zza krat wyszło trzech szeregowców.

Siedmiu żołnierzy z 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego aresztowano w listopadzie ubiegłego roku. Sześciu z nich prokuratura zarzuca zabójstwo ludności cywilnej, grozi im za to dożywocie: jednemu - atak na niebroniony obiekt cywilny, za co grozi do 25 lat więzienia.