Jak czytamy w portalu, miesiąc różnicy pomiędzy propozycją Jarosława Ł. ps. Masa (kiedyś nazywał się Jarosław S. - PAP) i jego obrońcy a Lubelskim Wydziałem Zamiejscowym Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej wynikał - według portalu - z dokładnej kalkulacji obrony świadka koronnego.
"Jarosław Ł. spędził w areszcie dwa lata. Gdyby śledczy zgodzili się na proponowany przez niego wyrok w ramach dobrowolnego poddania się karze, to były gangster nie musiałby już wracać za kraty (w maju br. uchylono mu areszt, o czym portal tvp.info poinformował jako pierwszy). Spełniałby warunki do warunkowego przedterminowego zwolnienia z więzienia z racji odbycia połowy kary" - czytamy w artykule.
- Wyrok, przy którym obstawała prokuratura, oznaczałby powrót mojego klienta do zakładu karnego. A na to nie mogliśmy się zgodzić - powiedział w rozmowie z portalem obrońca "Masy" mec. Franciszek Piątkowski.
Według informacji tvp.info, negocjacje pomiędzy "Masą" a prokuraturą - w kwestii wysokości kary - zaczęły się jeszcze wiele miesięcy temu. "Obrona argumentowała, że były gangster w czasie śledztwa współpracował z organami ścigania. Prokuratura uważała jednak, że Masa umniejsza swoją rolę w niektórych przestępstwach i nie był do końca szczery ze śledczymi. Strony nie dogadały się przed zakończeniem śledztwa i skierowano do sądu aktu oskarżenia przeciwko Ł. w styczniu br." - podaje portal tvp.info.
Portal przypomniał również, że proces Jarosława Ł. zaczął się w lipcu w Sądzie Okręgowym i toczy się za zamkniętymi drzwiami. "Zgodnie z przepisami, świadek koronny mógł złożyć wniosek o depek (dobrowolne poddanie się karze – przyp. red.) do chwili zakończenia pierwszego przesłuchania wszystkich oskarżonych na rozprawie głównej. Ale prokuratura i obrona obstawiły przy swoim. Przesłuchania oskarżonych zakończyły się (...) przed ok. dwoma tygodniami" - pisze.
- Podejmowaliśmy próby porozumienia się z prokuraturą do samego końca, ale było takiej woli z jej strony - podkreślił mec. Franciszek Piątkowski.
TVP Info zwraca również uwagę na to, że teraz wszystko zależy od decyzji sądu. Według kodeksu karnego za czyny zarzucane Jarosławowi Ł. może grozić do 10 lat więzienia. - "Masa" zagrał va banque. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby wyrok, jaki usłyszy, był wyższy od naszej propozycji. Jarosław Ł. popełniał przestępstwa będąc świadkiem koronnym, znajdując się pod ochroną państwa. Za sprawą "korony" uniknął z pewnością wieloletniej odsiadki i miał warunki, aby zerwać z kryminalną przeszłością. Zarobił znaczne pieniądze na serii książek, których był współautorem. A jednak wrócił do popełniania przestępstw. To może być okoliczność obciążająca - ocenił w rozmowie z portalem jeden ze śledczych.
Innego zdania jest mec. Franciszek Piątkowski. - Oczywiście, że jest jakieś ryzyko. Mam jednak nadzieję, że sąd uwzględni doskonałą współpracę mojego klienta w tej sprawie. Złożone przez niego wyjaśnienia, gigantycznie pomogły prokuraturze. Jarosław Ł. ujawnił m.in. czyny i osoby, o których istnieniu prokuratura wcześniej nie wiedziała. Liczymy na to, że sąd zastosuje art. 60 kk wobec mojego klienta i wyrok będzie adekwatny do tego w jaki sposób przysłużył się on wymiarowi sprawiedliwości - powiedział portalowi tvp.info.