Chodzi o wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie. Sąd ten uwzględnił wniosek prokuratury i odmówił przekazania małżeństwa, które zabrało cierpiącego na autyzm 7-letniego syna Martina z niderlandzkiej placówki i przyjechało z Holandii do Polski. Para jest ścigana Europejskim Nakazem Aresztowania.
Wiceminister Wójcik wyraził zadowolenie z decyzji sądu. Jego zdaniem orzeczenie to jest wielkim sukcesem Zbigniewa Ziobry, prokuratury i Ministerstwa Sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro tę sprawę znał, pilotował ją od początku i kazał pilnować przede wszystkim przestrzegania praw dziecka - podkreślił.
Wójcik zwrócił uwagę, że warszawski sędzia orzekający w tej sprawie dokładnie zbadał funkcjonowanie holenderskiego systemu i stwierdził, że "wymiar sprawiedliwości w Holandii nie jest niezależny, a sędziowie mogą nie być niezawiśli".
Jak przekazał, poniedziałkowy wyrok oznacza, że rodzice Martina nie zostaną wydani holenderskim służbom. Zaznaczył, że aktualna pozostaje jednak sprawa chłopca. Holenderski sąd chce wydania dziecka na terytorium Holandii. Moim zdaniem orzeczenie to nie powinno być wykonane w Polsce. Ci ludzie nikomu nic złego nie zrobili i powinni dostać azyl w Polsce - dodał Wójcik.
Wiceminister poinformował też, że w resorcie odbyło się spotkanie z matką chłopca.
Pod koniec sierpnia Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że skierowała do sądu wniosek o odmowę przekazania małżeństwa do Królestwa Niderlandów. Prokuratura przekazała też, że są ścigani Europejskim Nakazem Aresztowania, który wydał za nimi Sąd Zeeland-West-Brabant Królestwa Niderlandów w związku z zarzutem uprowadzenia syna z ośrodka opieki, do którego doszło w czerwcu tego roku.
W lutym 2018 r. holenderska opieka społeczna otrzymała anonim od jednego z sąsiadów, który słyszał krzyki dziecka i zwrócił uwagę na niepokojące symptomy, świadczące w jego opinii, że w domu małżeństwa źle się dzieje.
Dziecko zostało odebrane z rodzinnego domu i umieszczone nie w rodzinie zastępczej, ale w internacie. Rodzice od samego początku walczyli o syna, wskazując, że ma bardzo ciężkie zaburzenia rozwojowe i powinien być bezwzględnie poddany terapii, nawet jeżeli jest odseparowany od swoich rodziców.
Przez pierwsze 13 miesięcy rodzicom zabroniono jakiegokolwiek kontaktu z synem. Raz na dwa tygodnie otrzymywali wiadomość mailową z informacją, jak funkcjonuje. Dopiero po trzynastu miesiącach małżeństwu pozwolono widywać synka raz w miesiącu, przez około trzy godziny. 26 czerwca małżeństwo zabrało 7-letniego syna i przyjechało z Holandii do Polski.