W ubiegłym roku liczba placówek przeznaczonych dla małych dzieci wzrosła o 18 proc. w porównaniu z 2018 r. Było ich prawie 6 tys. i dysponowały łącznie 172,2 tys. miejsc. O 26 proc. wzrosła liczba dziennych opiekunów. Większość z nich zajmuje się dziećmi w sektorze prywatnym. Takie informacje znalazły się w sprawozdaniu rządu z realizacji w 2019 r. ustawy z 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 (tj. Dz.U. z 2020 r. poz. 326 ze zm.).
Mało na wsiach
Rządowe statystyki pokazują, że w ubiegłym roku po raz pierwszy liczba samorządów, które miały na swoim terenie przynajmniej jedną formę opieki, czyli żłobek, klub dziecięcy lub dziennego opiekuna, przekroczyła tysiąc. Dokładnie było ich 1039, czyli 42 proc. spośród wszystkich gmin, podczas gdy w 2018 r. było ich 930 (38 proc.).
Najlepiej pod tym względem wyglądała sytuacja w woj. opolskim, gdzie odsetek gmin z placówkami dla maluchów wynosił 59 proc., a także na Dolnym Śląsku i Śląsku – w tych regionach było ich odpowiednio 56 proc. i 55 proc. Z kolei najtrudniej ze znalezieniem miejsca dla dziecka w żłobku było rodzicom mieszkającym w woj. lubelskim, bo tam miejsca opieki funkcjonują tylko w 21 proc. gmin oraz w woj. podlaskim, w którym ma je 23 proc. samorządów.
Ponadto chociaż dostępność opieki żłobkowej systematycznie rośnie, to większość placówek mieści się na terenie samorządów miejskich. Ich dużą przewagę potwierdzają dane wskazujące, że tylko 812 z 5982 placówek funkcjonowało w gminach wiejskich i miały one 17,7 tys. miejsc (na ich łączną liczbę 172,2 tys.).
– Jest to smutna statystyka, bo dzieci na wsi mają w ten sposób mniejsze szanse na wyrównywanie deficytów rozwojowych. W szczególności dotyczy to maluchów z rodzin niewydolnych wychowawczo albo będących w sytuacjach kryzysowych, którym nawet kilkugodzinny pobyt w żłobku przynosi pozytywne efekty – komentuje Monika Rościszowska-Woźniak, prezes Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego. Dodaje, że brak miejsc żłobkowych w gminach wiejskich jest niekorzystny również z punktu wiedzenia matek, które nie mogą się dokształcać lub wrócić do pracy.
Łagodniejsze wymogi
Spośród wszystkich form opieki największy wzrost w 2019 r. został odnotowany w przypadku dziennych opiekunów. Są to osoby, które zajmują się maksymalnie pięciorgiem dzieci i robią to we własnym mieszkaniu lub lokalu należącym do pracodawcy.
W 2018 r. dziennych opiekunów było 1249, a rok później 1578, a więc o 26 proc. więcej. Ich liczba zaczęła dynamicznie wzrastać dopiero w ostatnich latach, po tym gdy zmieniły się przepisy ustawy żłobkowej w zakresie tej formy opieki. Gdy wchodziła w życie, dziennych opiekunów mogły zatrudniać tylko gminy i jedynie na podstawie umowy o pracę, dopiero potem to uprawnienie zostało rozszerzone na podmioty prywatne. Możliwe stało się też świadczenie usług przez takie osoby na mocy umowy zlecenia oraz w ramach samozatrudnienia.
Ze statystyk widać wyraźnie, że na zmianie przepisów najbardziej skorzystały podmioty prywatne. Świadczy o tym fakt, że tylko 130 dziennych opiekunów (8,2 proc.) jest zatrudnianych przez gminy.
– Samorządy zdecydowanie preferują tworzenie żłobków i klubów dziecięcych, a duży wpływ na to ma kwota dofinansowania z programu „Maluch+”, jaką mogą na ten cel otrzymać. Jest ona znacznie większa niż w przypadku dziennego opiekuna – wskazuje Robert Wilczek, prezes I Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Publicznych i Niepublicznych Żłobków i Klubów Dziecięcych.
Dodaje, że dzienny opiekun dobrze sprawdza się wszędzie tam, gdzie jest potrzeba opieki nad maluchami, ale nie ma odpowiednich warunków lokalowych na założenie żłobka. Standardy wymagane przy tej formie opieki są minimalne i gminy – nawet te najmniejsze – nie powinny mieć większych problemów z ich spełnieniem.
Wybór priorytetów
W związku ze zwiększeniem liczby miejsc opieki wzrosły też w 2019 r. wydatki na ich funkcjonowanie. Łącznie samorządy oraz budżet państwa wydały na ten cel ponad 1,67 mld zł, o 241 mln zł więcej niż w 2018 r. W ramach tej kwoty gminy przeznaczyły 902 mln zł na utrzymanie własnych żłobków, klubów dziecięcych i dziennych opiekunów, a dodatkowe 321 mln zł przekazały podmiotom prywatnym jako dotacje do miesięcznych kosztów pobytu dziecka.
Średnia wysokość takiego dofinansowania wynosiła 403 zł na jednego podopiecznego żłobka, 222 zł – klubu dziecięcego oraz 234 zł na malucha przebywającego u dziennego opiekuna. Łączna liczba dzieci objętych dotacją wynosiła 69,1 tys. Biorąc pod uwagę fakt, że prywatne placówki miały razem w ubiegłym roku 110,5 tys. miejsc, okazuje się, że 62,5 proc. z nich otrzymało wsparcie z samorządowych budżetów.
– W kwestii dotacji wszystko zależy od dwóch czynników: zasobności gminy i tego, czy priorytetowe są dla niej inwestycje twarde, np. w infrastrukturę, czy chce rozwijać usługi społeczne. Jest sporo samorządów, które choć mają środki, to nie chcą wprowadzać dotacji, bo nie widzą z tego korzyści. Jest to jednak działanie krótkowzroczne – podkreśla Robert Wilczek.
Jak wyjaśnia, lokalne władze często zapominają, że sektor prywatny zapewnia miejsca żłobkowe na terenie danej gminy i wówczas są to dla niej duże oszczędności.
Z rządowego programu „Maluch+” do gmin oraz prywatnych podmiotów trafiło 290 mln zł. Pieniądze te zostały przeznaczone na dofinansowanie kosztów utworzenia nowych miejsc opieki oraz bieżące funkcjonowanie tych istniejących. Jak wylicza resort rodziny, dzięki takiemu wsparciu w ubiegłym roku powstało 13 tys. nowych miejsc w placówkach, a dofinansowanych zostało 60 tys. już działających.
Z powodu niedoboru placówek opieki na terenach wiejskich, tamtejsze dzieci mają mniejsze szanse wyrównania deficytów rozwojowych