Dziennikarze DZIENNIKA dotarli do bohaterów tego procederu. "To prowadzi do handlu kobietami" - ostrzega fundacja La Strada.
Marek mieszka pod Hamburgiem. "Mam 29 lat i szukam żony Azjatki, dam obywatelstwo, ale bez pieniędzy w zamian, mieszkam w Niemczech legalnie, mam własną firmę” - zachwala swoje usługi. Nie czuje, żeby robił coś nie tak. W mejlu od razu daje telefon. "Wolę seks zamiast pieniędzy, bo mi ich nie brakuje, a kobiety nie mam. Oferta jest prosta: ugotujesz, posprzątasz, ogrzejesz łóżko, a ja oferuję utrzymanie, polskie obywatelstwo i stały pobyt w Niemczech" - mówi. "Nie jestem brzydki, więc seks ze mną nie będzie nieprzyjemny" - przekonuje.
Tomek z Warszawy nie pogardzi pieniędzmi. Ale warunki stawia od razu: dziewczyna tylko do trzydziestki. Za seks zniżka - 50 procent. "Nie chcesz seksu to 20 tysięcy złotych, z seksem, powiedzmy raz w tygodniu przez 5 lat małżeństwa, wystarczy 10 tysięcy" - odpisuje na mejla.
Kawaler Maciej poszukujący cudzoziemki na małżeństwo w zamian za obywatelstwo tak opisuje swoje preferencje: "Urodę słowiańską uważam jak ogień który pali nieszczędząc niczego.”
Nie oni jedni w zamian za małżeństwo, i automatyczną zgodę na dwuletni, legalny pobyt w Polsce, poszukują kobiet za seks. Podobnych ofert na polskich stronach internetowych są dziesiątki. Najbardziej poszukiwane przez Polaków są Ukrainki, Białorusinki i Wietnamki. Coraz powszechniejsze są także ogłoszenia po angielsku dla tych cudzoziemek, które nie rozumieją polskiego. "You are from vietnam, ukraine, belorussia, or other country need You Polish citizenship status ? I can make marriage with you, an give you Polish citizenship status.” - tak kobiety z Wietnamu, Ukrainy i Białorusi zachęca do małżeństwa 33-letni Bartek z Warszawy.
Dla części ekspertów to po prostu nowe zjawisko: skończyły się czasy biednych studentów zarabiających na fikcyjnych ślubach, a zaczęły erotomanów gotowych płacić za swoje seksualne upodobania.
"Dotychczas najpowszechniejsze były małżeństwa za pieniądze. Te w zamian za seks to nowe zjawisko" - mówi DZIENNIKOWI były dyrektor Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców Jan Węgrzyn.
Fala fikcyjnych małżeństw z Polakami rozpoczęła się tuż przed wejściem Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku. "Do niedawna to Polki szukały takiej możliwości za granicą. Teraz sytuacja się odwraca. Wszystko dlatego, że w Polsce wzrasta liczba emigrantów, którzy chcą zalegalizować swój pobyt, a Polska jako pełnoprawny członek Unii Europejskiej jest dla nich łakomym kąskiem. Twórcy tego typu ogłoszeń to zainteresowanie wykorzystują" - twierdzi Stana Buchowska, szefowa La Strady, organizacji walczącej z handlem ludźmi.
Za skandaliczne ocenia takie propozycje i związki Ewa Ostaszewska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka: "To groźne zjawisko, które może szybko doprowadzić do handlu kobietami".
Potwierdza to Buchowska: "Istnieje zagrożenie, że takie kobiety staną się niewolnicami" - ostrzega. "Miły na początku facet, gdy już poczuje swoją przewagę nad cudzoziemką, może zacząć stosować przemoc. Wchodzenie w taki układ może się zemścić. Przecież ci mężczyźni nie robią tego z dobrego serca, to nie jest armia altruistów".
Według szacunków UdsRC tuż po wejściu Polski do Unii, każdego roku co dziesiąte z ponad 20 tysięcy małżeństw polskich obywateli z cudzoziemcami było fikcyjne. "Wojewodowie co roku unieważniali około 200 takich związków, bo przy tylko tylu udawało się udowodnić oszustwo" - mówi. "Przy związkach, gdzie walutą jest seks, wykazanie fikcji będzie jeszcze trudniejsze".
Polska nie jest wyjątkiem, jeśli chodzi o fikcyjne małżeństwa - przypomina DZIENNIK. Fala fikcyjnych małżeństw przeszła przez wszystkie bogate kraje. Po II wojnie światowej papierowe śluby brały Włoszki chcące osiedlić się w USA. Zanim Hiszpania stała się w 1986 roku członkiem UE, obywatele tego kraju za pieniądze zawierali fikcyjne małżeństwa, głównie z Francuzkami i Francuzami. Po 1986 roku to Hiszpanie otrzymywali lawinę propozycji zawierania fikcyjnych związków.
W Wielkiej Brytanii udało się ograniczyć ten proceder, przyznając obywatelstwo dopiero po pięciu latach trwania małżeństwa. Choć w Polsce takie obostrzenie z miesiąca do trzech lat małżeństwa wprowadzono w 2005 roku, to tylko częściowo zahamowało proceder. Jak mówią eksperci, polskie obywatelstwo stało się na tyle cenne, że kandydaci na fikcyjnych małżonków godzą się na pięcioletnie oczekiwanie.