Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 23 975 nowych zakażeniach koronawirusem, zmarło 637 osób.

To jest stabilizacja, która jest iluzją poprawy. Liczba potwierdzonych zakażeń jest nieco mniejsza, niż to było dwa tygodnie temu, ale też mniejsza jest liczba wykonywanych testów - mówił portalowi "abcZdrowie” dr Michał Sutkowski.

Reklama

Lekarz tłumaczy, że między wystąpieniem objawów a zgonem pacjenta mija mniej więcej 14-16 dni.

Możemy przypuszczać, że w najbliższym czasie liczba przypadków śmiertelnych u covidowych pacjentów będzie się utrzymywać na podobnym poziomie. Z kolei w perspektywie kolejnych dni, mimo mniejszej liczby zakażeń, trzeba uwzględnić również sytuację przeciążenia całego systemu opieki zdrowotnej. To też odgrywa dużą rolę - podkreślił ekspert.

Dr Sutkowski: Przekroczyliśmy cienką czerwoną linię

W ciągu 2-3 tygodni będziemy mieli do czynienia zapewne z podobnymi wartościami zgonów idących w setki. Do tych liczb nie sposób się przyzwyczaić. To są liczby dramatycznie wysokie, które mówią, że 30-40 proc. zgonów w Polsce danego dnia to są zgony covidowe i okołocovidowe - powiedział ekspert.

Już wcześniej o tym wspominałem, że cienka czerwona linia pomiędzy jednym procentem dziennych zgonów spowodowanych przez COVID-19, a czterdziestoma procentami jest możliwa do przekroczenia w krótkim czasie. Liczba osób wymagających respiratorów 26 września po raz pierwszy przekroczyła sto. W ciągu zaledwie półtora miesiąca mamy prawie 20 razy więcej takich pacjentów, którzy są w bardzo ciężkim stanie. Z tych osób umrze dwie trzecie, tak niestety pokazują dotychczasowe doświadczenia - podkreślił dr Sutkowski.

Lekarz zauważa, że w społeczeństwie zaczyna występować niepokojący trend.

Pacjenci ukrywają chorobę. Mają pretensje do nas, że ich zdiagnozowaliśmy, że kierujemy ich na testy. Dochodzi do różnego rodzaju paranoi. Wiele osób mimo objawów choroby funkcjonuje normalnie, chodzi do pracy, na zakupy i zaraża, świadomie, albo półświadomie. My nie mamy kultury epidemicznej, gdybyśmy ją mieli, nie myślelibyśmy tylko o sobie w czysto egoistycznej postaci, tylko rozumielibyśmy, że działamy przeciwko zdrowiu publicznemu - tłumaczył lekarz rodzinny.