Ofertą pośrednika zainteresował się dziennikarz gazety "Polska". Poprosił o spotkanie z paserem, na którym ustalono cenę - pięć tysięcy złotych za przenośny dysk z numerami PESEL, telefonami, adresami zamieszkania i poczty elektronicznej. Dane musiały być bardzo cenne, bo kilka dni później okazało się, że znalazł się kolejny zainteresowany zakupem pendrive'a. Ten z kolei był skłonny zapłacić za dane 10 tysięcy złotych.

Reklama

"Jeśli przekazana informacja zostanie potwierdzona, będzie to równoznaczne ze złamaniem obowiązujących zasad. W takim przypadku wobec osób, które dopuściły się zaniedbania, zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe" - napisał do "Polski" w specjalnym oświadczeniu rzecznik Commercial Union.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz kradzieży to taki, że dane zabrał z firmy jej pracownik - były lub obecny. Z analizy, którą sporządziła gazeta wynika, że nieucziwi agenci i pośrednicy finansowi to dość powszechny problem. Jednak warto pamiętać o tym, że - jak mawia powiedzenie - to okazja czyni złodzieja.

Według Macieja Sobianka, eksperta od zabezpieczeń komputerowych firmy Panda Security, ataki złodziei-pracowników to coraz większy problem dla korporacji finansowych. "W Stanach Zjednoczonych to 60 procent wszystkich ataków. Polskie firmy zupełnie sobie z nimi nie radzą" - powiedział dziennikowi "Polska" Maciej Sobienka.