Al-Dżazira przekazała oświadczenie lidera piratów Faraha Abd Dżameha, który zakomunikował, że negocjatorzy, omawiający sprawę okupu, są już "na pokładzie tankowca i na lądzie w Somalii". Nie podał jednak szczegółów, w tym wysokości żądanej przez piratów sumy. Powiedział jedynie, iż okup miałby zostać przekazany na pokładzie tankowca.
"Gwarantujemy bezpieczeństwo statku. Przeliczymy pieniądze mechanicznie. Dysponujemy sprzętem, koniecznym dla sprawdzania, czy banknoty nie będą fałszywe" - ostrzegł Farah Abd Dżameh.
Wcześniej armator zwodowanego w tym roku statku "Sirius Star" spółka Vela International z siedzibą w Dubaju ogłosił, że załoga "jest bezpieczna" i że do niewoli dostało się dwóch Polaków, dwóch Brytyjczyków, Chorwat, Saudyjczyk i 19 obywateli Filipin.
"Naszym priorytetem jest zapewnienie załodze bezpieczeństwa. Jesteśmy w łączności z ich rodzinami i działamy na rzecz ich bezpiecznego i szybkiego powrotu" - ogłosił szef spółki Salah B. Ka'aki. Koncern zapowiedział, że nie będzie w tej sprawie udzielał żadnych dodatkowych informacji i nie zamierza publikować dalszych oświadczeń.
Według rzecznika operującej w regionie 5. Floty US Navy statek uprowadzony około 450 mil morskich na południowy wschód od Mombasy w Kenii zaczął kierować się w stronę Eyl, portu w somalijskiej prowincji Puntland. Nasi rozmówcy twierdzili wczoraj, że już tam jest. "Według naszych informacji są przy wybrzeżu niedaleko Eyl. Polaków jest dwóch, jeden z nich to kapitan, a drugi oficer techniczny statku" - powiedział DZIENNIKOWI konsul RP z Nairobi Sławomir Kowalski.
Eyl uchodzi za jedno z największych siedlisk piratów w regionie. Prawdopodobnie przetrzymywane są tam również inne statki - łącznie od początku roku somalijscy piraci porwali ponad 80 jednostek. Zdaniem zdecydowanej większości ludzi, z którymi rozmawialiśmy, scenariusz jest teraz wyłącznie jeden: właściciel statku - saudyjski gigant naftowy Saudi Aramco - będzie teraz musiał zapłacić gigantyczny okup. 200 tysięcy baryłek ropy na pokładzie potężnego tankowca warte jest ponad 100 milionów dolarów. Co najmniej kilka milionów dostanie się bandytom.
Leslie Edwards z grupy kryzysowej Clayton Consultants, który sam brał kilkakrotnie udział w negocjacjach z piratami z pogrążonego w anarchii afrykańskiego kraju, twierdzi, że prawdopodobieństwo, by komukolwiek z załogi stało się coś złego, jest niewielkie. "Piraci somalijscy to ludzie żyjący z okupów. Jak dotychczas nie odnotowaliśmy wypadku, by celowo zabijali lub okaleczali swoje ofiary" - mówi.