Jeśli wierzyć statystykom, w Polsce mogą być dziesiątki, a nawet setki tysięcy ofiar stalkingu. Badania zrobione dwa lata temu we Włoszech mówią, że ze stalkingiem w swoim najbliższym otoczeniu zetknęło się aż 20 proc. obywateli. W innych krajach jest podobnie. "To coraz częstszy problem. Z roku na rok dzwoni do nas coraz więcej osób, które padły ofiarą stalkingu" - przyznaje Renata Durda, szefowa Niebieskiej Linii dla ofiar przemocy.

Reklama

U 29-letniej Anny zaczęło się niewinnie: kosze kwiatów, prezenty, sms-y i listy. Szybko jednak okazało się, że Tomasz jest zaborczy, zapalczywy i nie nadaje się na partnera. Rozstali się, jednak mężczyzna nie dawał za wygraną. Nadal słał e-maile i dzwonił. Potem zaczął wystawać pod jej domem, śledzić w drodze do pracy, czekać aż z niej wyjdzie. Jeszcze później zaczęły się listy do pracy i telefony do znajomych Anny z prośbą o interwencję.

"Na początku tłumaczyłam, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego, błagałam, aby dał mi spokój. W końcu zaczęłam przed nim uciekać. Wydawało mi się, że czai się wszędzie. Zmieniłam numer telefonu, mieszkanie" - opowiada Anna. Do dziś bierze leki antydepresyjne. Na próżno. Po tygodniu na wycieraczce znalazła kolejny list od upartego wielbiciela. Gdy poprosiła o radę dzielnicowego, usłyszała: niech pani da sobie z tym spokój, póki pani nie grozi ani nie bije, nic nie można mu zrobić.

Podobną radę dostała od policji 35-letnia Dorota nękana telefonicznie przez nieznajomego, któremu nieopatrznie dała swój numer. Gdy nie potrafiła już znieść powtarzających się smsów, poszła na komisariat. Tam powiedziano jej, by zmieniła numer. "A jak panią znów namierzy, wtedy się tym zajmiemy" - dodał oficer dyżurny. Kobieta posłuchała rady, ale do tej pory, gdy otrzymuje smsa czuje ciarki na plecach.

Reklama

Ofiarami stalkera są w 90 proc. przypadków kobiety. Czasem jednak w rolę prześladowcy wciela się kobieta. "Moją klientkę nękała jej matka, która uznała, że wnukowi dzieje się krzywda" - opowiada Małgorzata Wójcik, radca prawny z Warszawy. Jak? Rozwieszała na korytarzu domu kartki z informacją, że córka jest alkoholiczką. Wystawała przed oknem, ciągle telefonowała.

Córka nic nie mogła zrobić, bo okazało się, że skoro matka nie wdziera się do mieszkania, nie można jej zachowania zakwalifikować jako naruszanie miru domowego. Nietypowa stalkerka nie była też agresywna, więc nie dało się zakwalifikować jej działań jako przemocy wobec rodziny. Co gorsza, zdaniem policji nie dopuściła się też uporczywego nękania. "Uporczywe nękanie musi spełnić dwa zanamiona: umyślność i złośliwość. Tymczasem sprawczyni tłumaczyła sie walką o dobro wnuka" - mówi Małgorzata Wójcik. Matka ostatecznie sama zaprzestała nachodzić swą ofiarę, ale ta do tej pory nie doszła do siebie.

Stalkerzy czują się bezkarni. Nawet gdy zostaną oskarżeni o uporczywe nękanie, dostaną co najwyżej grzywnę do 1500 złotych. Zapłacą i zapewne wrócą do prześladowania ofiary. Według amerykańskich badań stalker nie potrafi zaprzestać swoich działań nawet wtedy, kiedy jest pod nadzorem sądu. Pomoże mu tylko terapia.

Reklama

Szczęście w nieszczęściu miała 27-letnia Krystyna, dentystka z Warszawy. Jej prześladowca trafił do aresztu. Ale zanim do tego doszło przeżyła koszmar. Zakochany pacjent podczas drugiej wizyty wyznał jej miłość i próbował całować. Odrzucony zaczął ją śledzić, rzucał się na maskę samochodu, przesyłał kwiaty i rozwieszał transparenty z wyrazami miłości.

Policja interweniowała dopiero wtedy, gdy wielbiciel próbował wtargnąć do mieszkania dentystki. 26-letniemu stalkerowi postawiono 13 zarzutów. Grozi mu do 10 lat. Mężczyzna nie poczuwa się do winy. "Byłem zakochany i zdesperowany, chciałem tylko spokojnie porozmawiać" - mówił na policji.

p

MAGDALENA JANCZEWSKA: Czy stalker jest świadomy, że wyrządza swojej ofierze krzywdę?
NATALIA OSICA*: Przeważnie nie. Chodzi mu tylko o to, by zachęcić ją do bliższego kontaktu, przekonać do siebie. Stalker wierzy, że jeśli będzie nachodził obiekt swoich niezwykle intensywnych uczuć, to kiedyś go zdobędzie. To, co dla nas jest ewidentnym prześladowaniem, dla niego jest zwykłym działaniem, które pozwoli zdobyć upatrzoną ofiarę. Stalker jest zdeterminowany, a u podłoża jego czynów leżą problemy psychiczne. Zarzuty prokuratury, nienawiść ze strony ofiary - to wszystko jest dla niego niezrozumiałe.

Więc nawet jeśli zostanie ukarany grzywną, nie zrezygnuje z prześladowania?
Najprawdopodobniej będzie zachowywał się dokładnie tak samo jak wcześniej, a może nawet jeszcze bardziej zaciekle. Nie ma nic gorszego niż zamknięcie w więzieniu stalkera, który nie rozumie, że robił źle.

Więc co należy z nim zrobić?
Sprawca stalkingu wymaga opieki specjalistów, rozmowy o jego uczuciach i potrzebach. Trzeba dać mu możliwość wypowiedzenia się, wyjaśnienia powodów, dla których zachowuje się w taki, a nie inny sposób. A następnie należy mu uświadomić, jakie są skutki jego działań, co czuje ofiara i jaką krzywdę jej wyrządza. Jedynie diagnoza psychologa może potwierdzić, czy stalker jest groźnym przestępcą czy zwykłym przeciętnym człowiekiem z zaburzeniami na tle psychicznym.

*Natalia Osica jest socjologiem i ekspertem od tematyki stalkingu