Jak ustalił DZIENNIK, irlandzkiego mięsa jest więcej, niż przewidywały najczarniejsze scenariusze. Początkowo informowano o 500 tonach, podczas gdy od 1 września - czyli od chwili, gdy w Irlandii wykryto pierwsze przypadki skażenia mięsa - do Polski trafiło prawie 700 ton wieprzowiny.

Reklama

Alarm w polskich sklepach

"W tej chwili wszystkie sieci handlowe w Polsce uruchomiły procedury alarmowe. Sprawdzamy czy towar towar jest bezpieczny, kontaktujemy się z dostawcami i inspekcją weterynaryjną i sanitarną" - mówi DZIENNIKOWI Maria Andrzej Faliński, sekretarz generalny zrzeszającej sieci handlowe Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

>>>Przeczytaj, jak ustrzec się dioksyn

O natychmiastowym wycofaniu mięsa ze sprzedaży i jego zniszczeniu zdecydował Główny Lekarz Weterynarii. Na razie wiadomo tylko tyle, że irlandzką wieprzowinę sprowadziły trzy zakłady przetwórstwa z Mazowsza, Wielkopolski oraz województwa łódzkiego. "Niewykluczone jednak, że mięso jest też w innych regionach kraju. Prawdopodobnie część zdążyła trafić już do sklepów, a stamtąd do konsumentów" - mówi DZIENNIKOWI Krzysztof Jażdżewski, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.

Reklama

W zakładach, do których mogła trafić skażona wieprzowina, są już inspektorzy weterynarii, którzy sprawdzają pochodzenie mięsa i pobierają próbki do badań. Wyniki powinny być znane za kilka dni. "Wtedy będzie wiadomo, czy wieprzowina, która znalazła się w Polsce jest rzeczywiście skażona dioksynami. Teraz najważniejszą sprawą jest jak najszybsze wycofanie jej ze sprzedaży" - dodaje Jażdżewski.

>>>Dioksyny były stosowane jako broń

Reklama

Dioksyny to niebezpieczna substancja chemiczna, która powstaje w wyniku spalania związków organicznych m.in. ropy naftowej, węgla, czy tłuszczów. W większym stężeniu mogą wywoływać raka, powodować zaburzenia hormonalne i choroby układu odpornościowego. "Są niebezpieczne dla człowieka, bo kumulują się w organizmie. Ich działanie jest długotrwałe, efekty zatrucia mogą się pojawić nawet po 10 - 20 latach" - tłumaczy Piotr Burda, krajowy konsultant w dziedzinie toksykologii klinicznej.

Zwierzeta karmione trucizną

Przeprowadzone w Irlandii testy wykazały, że ilość zawartych w mięsie dioksyn była od 80 do 200 razy większa niż dopuszczalna norma. W sumie substancję tą wykryto w mięsie świń hodowanych na ponad 40 farmach. Jak się w nim znalazły, dokładnie niewiadomo. Najprawdopodobniej zwierzęta karmione były paszami zawierającymi truciznę.

Mimo to polskie służby odpowiedzialne za kontrolę żywności uspokajają, że ci, którzy zjedli skażone mięso nie mają powodów do niepokoju. "Aby doszło do zatrucia, człowiek musiałby zjeść go kilkadziesiąt kilogramów" - twierdzi Krzysztof Jażdżewski.

Eksperci zapewniają również, że powodów do niepokoju nie mają konsumenci polskiej wieprzowiny. "Kilka lat temu mieliśmy problem z mięsem zawierającym niebezpieczną ilość dioksyn. Gdy okazało się, że przyczyną skażenia jest dodawanie do pasz dla świń mączek rybnych, drastycznie ograniczyliśmy ich stosowanie. Od tamtej pory nie było już żadnych tego typu przypadków" - twierdzi prof. Krzysztof Kwiatek z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, który bada wszystkie obecne na polskim rynku pasze.