Po blisko dobie poszukiwań tureccy ratownicy odnaleźli wrak śmigłowca, który w sobotę zaginął w rejonie prowincji Bol w Turcji. Wewnątrz leżały ciała dwóch pilotów.
- Ofiary to Polak Andrzej W. i Turek Sulejman K., którzy transportowali helikopter Eurocopter EC-135, przystosowany do transportu chorych. Zamówiło go w Polsce tureckie ministerstwo zdrowia - mówi „DZIENNIKOWI” Patrycja Ozcan, rzeczniczka polskiej ambasady w Ankarze.
Andrzej W. to były żołnierz Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych MSW. Miał uprawnienia instruktora śmigłowcowego. "Był bardzo doświadczonym pilotem. Tą maszyną latał dla Polsatu i później dla przedstawiciela Eurocoptera w Polsce. W sumie siedział za sterami chyba większości Eurocopterów, które były w Polsce - mówi ekspert lotniczy Tomasz Hypki.
Śmigłowiec wystartował w sobotę około godziny 14.40 miejscowego czasu z lotniska Ataturka w Stambule i wyruszył w kierunku Ankary. Po godzinie zniknął z ekranów radarów. Ostatnia wiadomość, jaką odebrano od pilotów mówiła o złych warunkach atmosferycznych. Z początku nie było wiadomo, czy z powodu usterki maszyna musiała wylądować, czy też rozbiła się.
Wieczorem władze tureckie podały, że na podstawie sygnału GPS zlokalizowały rejon, w którym znajduje się maszyna. Jednak ze względu na pogodę i ciemności nie były możliwe poszukiwania z powietrza. Akcję prowadzono jedynie na lądzie. Rano wznowiono poszukiwania.
Śmigłowiec typu Eurocopter EC-135 przez dłuższy czas latał w barwach jednej z polskich firm, a w ostatnich dniach został sprzedany do Turcji. Piloci transportowali go z Warszawy do Ankary, gdzie miał być przebudowany na maszynę sanitarną dla tureckiego lotniczego pogotowia ratunkowego. Maszyna wcześniej należała do Polsatu. Ostatnio przeją ją polski przedstawiciel Eurocoptera Heliinvest, który przystosował ją do celów medycznych i sprzedał do Turcji.