Krakowska Geofizyka, jedna z firm wchodząca w skład Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG), prace poszukiwawcze w Pakistanie prowadzi już od ponad 10 lat. Porwany przez talibów Polak pracował przy ogromnym projekcie obejmującym obszar 600 kilometrów kwadratowych - Soghri 3D. Program polegał on na przygotowaniu trójwymiarowej mapy na podstawie zdjęć sejsmicznych, które są bardzo pomocne m.in. w wydobyciu ropy. Mapa miała powstać dla pakistańskiej firmy Oil & Gas Development Company Limited. Pracowało przy niej kilkadziesiąt osób, w tym 18 Polaków. "Na takich kontraktach Polacy stanowią podstawowy personel specjalistyczny, do prac fizycznych czy niewymagających dużych kwalifikacji zatrudniani są mieszkańcy danego rejonu" - mówi Magdalena Pachocka z Geofizyki.

Reklama

Kilka dni po tragicznym porwaniu polskiego inżyniera wszyscy pracownicy wraz z wiceprezesem firmy wrócili do Polski, a kontrakt wstrzymano do czasu wyjaśnienia sprawy. W zeszłym roku Geofizyka również miała kłopoty z bezpieczeństwem swoich pracowników w zachodnich rejonach tego państwa, przy granicy z Afganistanem. Wtedy też wycofano grupę z tego rejonu.

Geofizyka to jednak niejedyna firma należąca do grupy kapitałowej PGNiG, która wykonuje prace w Pakistanie. Przedstawicielstwo ma sama PGNiG, a działa też Firma Poszukiwania Nafty i Gazu z Krakowa. W Pakistanie jest również należący do Huty Stalowa Wola producent maszyn budowlanych Dressta oraz wiele międzynarodowych firm zatrudniających Polaków, m.in. z branży telekomunikacyjnej. Jak się pracuje w Pakistanie? "Są to zazwyczaj kontrakty na kilka lub kilkanaście miesięcy" - mówi Pachocka. Zazwyczaj pracownicy przemieszczają się po całym kraju, miesięczna pensja specjalisty wynosi około 10 tysięcy złotych.

"Z Pakistanu wróciłem w sierpniu, miesiąc przed porwaniem kolegi z Geofizyki. Mieszkałem tam przez ponad dwa lata, ale do pracy już więcej tam nie pojadę, bo jest coraz gorzej" - mówi DZIENNIKOWI Jan Gąsior z Tych, który w Pakistanie pracował po kilka miesięcy w 2005, 2007 i 2008 roku dla jednej z firm telekomunikacyjnych. "Wiele firm w ostatnim czasie jednak wycofało się z Pakistanu, bo jest tam coraz niebezpieczniej. W 2005 roku biały człowiek był jeszcze spotykany i akceptowany, teraz już praktycznie Europejczyków na ulicach nie widać. Polacy, także z Geofizyki, wynajmowali mieszkania lub pokoje. Staraliśmy się unikać drogich hotelów takich jak Marriot bo wbrew pozorom były jeszcze bardziej niebezpieczne, co kilka tygodni zmienialiśmy miejsce" - mówi Gąsior.

"Firma zapewniała nam ochroniarzy i kierowców. Mnie chronili... talibowie, co na początku dawało poczucie bezpieczeństwa. Później jednak zorientowaliśmy się, że oni również zamieszani są w różne walki czy nawet porwania i nie wiedzieliśmy, co o tym mysleć, zaufania na pewno nie było" - opowiada Gąsior. "Zauważyłem wielka różnicę pomiędzy tym, co było w 2005 roku, a tym, co zastałem trzy lata później. Na pewno w tym kraju nie dzieje sie coraz lepiej, a wręcz przeciwnie. Do demokracji im coraz dalej" - dodaje.