"Dopadła nas pragmatyka codzienności, wszyscy gdzieś pędzą, praca, szkoła, zajęcia pozalekcyjne. Jesteśmy zabiegani, zmęczeni, wolimy zjeść coś szybko w pędzie" - tłumaczy socjolog Jacek Kurzępa.

Reklama

Czyżby upadła więc tradycja domowych obiadków? Na szczęście nie do końca. 67 proc. pytanych Polaków deklaruje bowiem, że nadrabia zaległości w weekendy. Wtedy zdecydowana większość znajduje czas na rodzinne niedzielne śniadanie czy też wspólny obiad.

Zdaniem socjologa problem z rodzinnym biesiadowaniem ma jednak jeszcze drugie podłoże. "Coraz częściej w rodzinie brakuje najzwyklejszej chęci, aby spędzić wspólnie czas. Rodzinny posiłek traktowany jest jak luksus, a nie jak frajda, miejsce magnetyczne" - podkreśla Kurzępa.

Grozi nam więc całkowity zanik rodzinnych posiłków? Badania pozwalają wierzyć, że wręcz przeciwnie. 82 proc. wszystkich respondentów przyznaje bowiem, że spożywanie co najmniej jednego wspólnego posiłku dziennie z najbliższymi jest bardzo ważne i brakuje im tego wspólnie spędzanego czasu.