Historia rozwijała się doskonale, bo pojawiło się dwóch kolejnych pretendentów do ojcostwa, gdy nagle na bulwarówki spadł straszliwy cios: w trosce o dobro nieletnich bohaterów sąd zakazał publikowania jakichkolwiek informacji na ten temat.

O tym, że testy DNA wykazały, iż Alfie Patten nie jest jednak ojcem maleńkiej Maisie, napisał już jedynie tabloid "Daily Mirror" na swojej stronie internetowej. Dwie godziny później wiadomość zniknęła, a brukowiec został ukarany za złamanie sądowego zakazu. Wcześniej jednak bulwarówki zdążyły na tej historii zarobić krocie.

Reklama

Dzieci mają dzieci

Afera wybuchła w połowie lutego, gdy tabloid "The Sun" opisał historię 13-latka z Hailsham w hrabstwie East Sussex, któremu właśnie urodziła się córeczka. Dzień później zdjęcia młodziutkiego ojca opublikowały wszystkie gazety na Wyspach, a sam Alfie Patten udzielał wywiadu za wywiadem. "Nie mam pojęcia, jak być dobrym ojcem, ale myślę, że wszystko jakoś się ułoży" - opowiadał cieniutkim głosikiem. "Wiem, że popełniliśmy błąd, ale nie żałujemy tego, co się stało" - dodawała Chantelle. Oboje zwierzali się dziennikarzom, że bali się, jak na wieść o ciąży zareaguje matka chłopca. Właśnie dlatego długo ukrywali szybko rosnący brzuch. Na pytanie, czy kocha matkę swojego dziecka, Alfie odpowiadał zmieszany, że nie wie. Tak samo nie wiedział, czy chciałby wrócić do szkoły, którą przerwał kilka miesięcy wcześniej. "Szkoła jest okropnie nudna. A najgorsza jest matma" - mówił szczerze.

Reklama

Brytyjczycy z fascynacją, ale też zgrozą patrzyli na dziecko, które próbowało sprostać niezwykłej sytuacji. Kiedy dziennikarz którejś z gazet zapytał, jak zamierza sobie poradzić finansowo z wychowywaniem córeczki, Alfie zapytał z zaciekawieniem: "A co to znaczy finansowo?" A potem przyznał z rozbrajającym uśmiechem, że nie ma pojęcia, ile kosztują jednorazowe pieluchy, ale "pewnie dużo".

Wielka kasa

Tabloidy bezlitośnie eksploatowały smakowitą historię w nadziei, że podbiją sobie słupki sprzedaży. Nie pomyliły się. Jak wynika z oficjalnego oświadczenia "The Sun", historię Alfiego już w dniu publikacji przeczytało blisko 4 mln internautów! Podobne rekordowe wyniki zanotowały również inne gazety.

Reklama

Zdobywanie kolejnych sensacyjnych informacji nie było zresztą trudne, bo opiekunowie obojga nastolatków nie tylko nie próbowali uchronić ich przed rozgłosem, ale wręcz ochoczo współpracowali z bulwarówkami. Rodzice 15-letniej Chantelle Steadman - oboje bezrobotni i na zasiłku - nie wahali się ujawnić, że Alfie często zostawał u nich na noc. Tak często, że miał tam nawet zapasowy mundurek szkolny, by móc się rano przebrać i iść na lekcje. Równocześnie jednak zapewniali, że nie mieli pojęcia, iż dzieci uprawiały seks.

Ojciec Alfiego, który ma dziesięcioro dzieci z różnymi matkami, z wyraźną przyjemnością brylował w radiu i telewizji, opowiadając o szoku, jaki przeżył na wieść, że został dziadkiem. 45-letni Dennis Patten zapowiadał, że porozmawia ze swoim synem o seksie, "by nie było kolejnego dziecka". I wcale nie ukrywał, że wynajął specjalistę od PR-u, by od wydawców wynegocjować jak najwyższe stawki.

Według dziennika "The Independent" to właśnie Dennis Patten przyniósł do redakcji "The Sun" zdjęcia nastolatków z dzieckiem i sprzedał je za 25 tys. funtów. To także on miał negocjować z kilkunastoma producentami warunki kontraktu na nakręcenie filmu dokumentalnego o Alfiem. Na dramacie syna zarobiła także 43-letnia Nicola Hill, która - jak donosiły media - podpisała pięciocyfrowy kontrakt za sprzedanie własnej wersji historii.

Poważna dyskusja?

Historią Alfiego zajmowała się również poważna prasa. Na łamach "Guardiana" czy "Independenta" publicyści załamywali ręce nad złą jakością edukacji seksualnej w szkołach, a politycy - w tym sam premier Gordon Brown - zastanawiali się, jakiej pomocy udzielać młodocianym rodzicom. Głos zabrał również lider konserwatystów David Cameron: "Martwi mnie, że w Wielkiej Brytanii dzieci rodzą dzisiaj dzieci" - powiedział.

Na temat 13-letniego ojca i 15-letniej matki chętnie wypowiadali się przedstawiciele ruchów antyaborcyjnych. "Podziwiamy ich za odwagę, dzięki której ich dziecko przyszło na świat" - oświadczyła Michaela Astom z chrześcijańskiej organizacji LIFE. Z kolei rzecznik grupy Marie Stopes International, która zajmuje się edukacją seksualną, skorzystał z okazji, by przypomnieć, że Wielka Brytania ma najwyższy w Europie wskaźnik nastoletnich ciąż.

I pewnie dyskusja w końcu by przycichła, gdyby nie to, że brukowiec "Daily Mail" opublikował kolejny hit: wywiad ze znajomym rodziców Chantelle. 39-letni inżynier Clive Sim oświadczył, że Alfie z pewnością nie jest ojcem Maisie, a cała sprawa została ukartowana przez matkę dziewczyny. Penny Steadman miała nakazać córce, by mówiła, że zaszła w ciążę z 13-latkiem, bo wiedziała, że taka historia dobrze się sprzeda. Sprawa trafiła do komisji skarg na prasę (Press Complaints Commission), która wszczęła dochodzenie, czy rzeczywiście bulwarówki "The Sun" i "The People" płaciły rodzicom za rewelacje o ich dzieciach, co jest na Wyspach zakazane.

Kto jest ojcem

A potem nastąpił kolejny zwrot akcji. Pojawiło się dwóch nowych kandydatów do ojcostwa: jeden 14-letni, drugi o 2 lata starszy i obaj oświadczyli, że Maisie to ich córka. Tym razem już nikt nie miał wątpliwości, że nie chodzi o poczucie odpowiedzialności za niemowlę, ale o spore pieniądze, jakie chłopcy, czy może raczej ich rodzice, mogliby wytargować od tabloidów.

Alfie Patten nie zamierzał jednak poddać się bez walki i zapowiedział, że zrobi testy DNA, które potwierdzą jego ojcostwo. "I wreszcie wszyscy będą musieli się zamknąć" - powiedział, a jego tata rozpoczął negocjacje ze stacjami telewizyjnymi, które chciały, by to właśnie u nich chłopiec ujawnił wyniki badań.

I znów prasa bulwarowa miała się czym pożywić. Codzienne publikowano opowieści ludzi, którzy twierdzili, że w czasie, gdy Chantelle prawdopodobnie zaszła w ciążę, uprawiała seks z co najmniej ośmioma kolegami z sąsiedztwa. Matka dziewczynki zaprzeczała. "Moja córka straciła dziewictwo z Alfiem. A poza tym brała tabletki antykoncepcyjne, tylko akurat tego dnia zapomniała" - gorączkowała się Penny Steadman.

Spekulacje, kto naprawdę jest ojcem małej Maisie, przeciął dopiero sąd, który na wniosek Komisji Skarg na Prasę zabronił gazetom pisania na ten temat. "To precedensowe orzeczenie. Ale nigdy wcześniej media nie były aż tak krwiożercze jak teraz, a skandale nie dotyczyły dzieci" - tłumaczy tę decyzję w rozmowie z DZIENNIKIEM rzecznik komisji. O dalszych losach Alfiego, Chantelle i małej Maisie świat dowie się zapewne dopiero wtedy, gdy któryś z tabloidów odważy się ujawnić kolejną sensację. Oczywiście w nadziei, że zyski przewyższą karę.