Jak dowiedział się DZIENNIK, Krzysztof Jackiewicz został przewieziony z Torunia do stolicy karetką pogotowia. Podróż zniósł dobrze. Szefowa Fundacji Światło Joanna Mirończuk powiedziała nam, że matka postanowiła zabrać syna, bo nie mogła znieść dalszej rozłąki z nim.
W lutym Barbara Jackiewicz zaapelowała o eutanazję dla Krzysztofa twierdząc, że syn jest rośliną. Od czasu, gdy w wieku 16 lat na skutek powikłań po odrze zapadł w śpiączkę, mężczyzna leży w łóżku bez kontaktu ze światem. Lekarze nie dają mu żadnych szans na wyzdrowienie.
Matka, mimo prosby o eutanazję, cały czas zapewniała jednak, że kocha syna."On jest całym moim życiem, ale nie chcę, żeby już tak cierpiał. Chcę, żeby godnie umarł, zanim mi zabraknie siły, aby się nim opiekować? - mówiła.
>>>Oddała chorego syna, ale nadal chce eutanazji
Po serii artykułów w DZIENNIKU pomoc zaoferował ośrodek w Toruniu. Po długich wahaniach matka zgodziła się tam przewieźć syna w połowie marca. Teraz Krzysztof Jackiewicz wrócił do własnego domu.