Wstrząs zarejestrowany w Polsce był silny, ale chwilowy. Nie zdołał obudzić Polaków nieświadomych tego, że kilkanaście tysięcy kilometrów od nich odbywają się podziemne próby jądrowe.
"Zwykli ludzie w Polsce nie mogli nic poczuć. To były wstrząsy bardzo płytkie" - powiedział DZIENNIKOWI Paweł Wiejacz z Zakładu Sejsmologii i Fizyki Wnętrza Ziemi Instytutu Geofizyki PAN Wiejacz powiedział też, że polskie urządzenia zarejestrowały eksplozję kilka minut po pierwszej w nocy. Oznacza to, że fala dotarła do Europy po 2-3 godzinach.
"Eksplozję przeprowadzono w odwiercie najwyżej kilkuset metrowym. Mieszkańcy Korei Północnej mogli poczuć wstrząs w odległości najwyżej kilkudziesięciu kilometrów od miejsca wybuchu" - dodał Paweł Wiejacz.
Tuż po próbnej eksplozji bomby atomowej w Korei Północnej polskie sejsmografy oszalały. Fala uderzeniowa po wybuchu, którego siłę porównuje się z bombą zrzuconą na Nagasaki, dotarła do Polski po niecałych trzech godzinach. Wstrząs był silny - miał 4,6 stopnia w skali Richtera.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama