Okazuje się, że już w 1940 roku hitlerowcy myśleli o zbudowaniu na Górnym Śląsku drugiego Zagłębia Ruhry. Nie było to proste, bo rozwój kopalni ograniczała chaotyczna zabudowa mieszkaniowa. Dlatego Niemcy zatrudnili urbanistów, do zaplanowania kompletnie nowych miast wokół zagłębia.
Do jednego z takich planów dotarł prof. Ryszard Kaczmarek z Uniwersytetu Śląskiego. Naukowiec natrafił w Archiwum Państwowym w Katowicach na datowany na 1941 rok niemiecki plan budowy nowych Tychów, a także jego opis podpisany nazwiskiem Froese.
Niemcom nie udało się zrealizować planów, ale po wojnie wybudowane przez komunistów Tychy miały być wzorowym miastem socjalistów. Prof. Kaczmarek wraz z tyskim architektem Stanisławem Niemczykiem, porównał odnalezione plany ze współczesną mapą miasta. Okazuje się, że podobieństwa są bardzo istotne. Prawdopodobnie Hanna i Kazimierz Wejchertowie, polscy urbaniści, planując współczesne Tychy znali niemieckie plany. A jednak miasto nie wygląda tak jak wymarzyli je sobie hitlerowcy.
Największa różnica, to przebieg linii kolejowej. Dziś przecina ona środek miasta w 100-metrowym wykopie, tym samym dzieli je skutecznie na pół. Na niemieckich planach linia kolejowa biegła poza Śródmieściem, do dworca zaplanowanego na południe od centrum. "W efekcie miasto do dziś nie ma prawdziwego centrum, czyli przestrzeni publicznej, w której ludzie z całego miasta chcieliby się spotykać" – mówi inż. Niemczyk. "Te plany powinno się dziś pokazywać studentom urbanistyki, żeby wiedzieli, jak pozornie niewielka zmiana może mieć potężne konsekwencje" – dodaje architekt.
Możliwe jednak, że strategiczny błąd nie jest winą Wejchertów. Wiadomo że do planów Tych osobiście zmiany wprowadzał Bolesła Bierut. W dokumentach nie zachowały się informacje co dokładnie zmienił, ale plotka krążąca po wojnie głosiła, że kazał poprowadzić pociąg przez środek miasta. Po to, żeby tyscy robotnicy mieli bliżej do pociągów wożących ich do pracy.