"Bardzo wierzymy, że Rada Ministrów weźmie pod uwagę argumenty merytoryczne i nie będzie się kierowała terrorem politycznym jakim są fikcyjne głodówki mieszkańców gmin, wymachiwanie rąk, kłamstwa oraz oszczerstwa. Wierzymy, że Rada Ministrów weźmie wszystkie kwestie merytoryczne, które przedstawiliśmy we wnioskach. Apelujemy o to" - powiedział w Warszawie prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz.
Jutro Rada Ministrów o przyszłości kilku miast, w tym Ełku, Koszalina, Przemyśla i Szczecinka. Ich burmistrzowie zaapelowali o wyrażenie zgody na poszerzenie granic. Tylko, że to może się odbyć jedynie kosztem otaczających je wiejskich gmin. A te zdecydowanie protestują.
We wtorek pojawią się przed rządowymi budynkami. "To będzie pikieta ostatniej szansy. Chcemy, aby nasz głos usłyszał pan premier" - mówi wójt gminy Wiżajny z Podlasia Józefa Laskowski. Wcześniej przedstawiciele gmin głodowali, czy oddawali krew za swoją ziemię.
Ale burmistrzowie są nieugięci. "Brakuje nam przestrzeni pod inwestycje, którymi zainteresowane są firmy chcące ulokować zakłady pracy, dając tym samym miejsca pracy dla mieszkańców miast jak i wsi" - twierdzi prezydent Ełku. Podkreśla, że wnioski o poszerzenie granic miast nie są wymysłem tylko prezydentów i burmistrzów, ale przede wszystkim wolą mieszkańców, o czym świadczą tysiące listów poparcia skierowane do rządu.
Uspokajał też, że na rozszerzeniu miast wsie nie stracą. "Mieszkańców gmin mami się, że stracą na podatkach, że stracą dopłaty unijne, co jest nieprawdą, bo w miastach podatki są mniejsze niż w gminach a dopłaty unijne obejmują zarówno tereny miejskie, jak i wiejskie" - argumentował Andrukiewicz.