Od dawna wiadomo, że jedynym ratunkiem dla obu stoczni jest ich sprzedaż w całości i to inwestorowi, który nie zezłomuje ich majątku, lecz będzie produkował statki. Taki był przynajmniej warunek Komisji Europejskiej, która chce nadzorować plan restrukturyzacji zakładów. Niestety wysiłki polskiego rządu, który chciał, by stocznie kupili katarscy inwestorzy spełzły na niczym, bo Katarczycy nie wpłacili obiecanych pieniędzy.
Bruksela nie ma o to pretensji do Warszawy, ale napisała list, w którym zażądała wyjaśnień w trzech kwestiach: kiedy i komu w końcu sprzedamy stocznie, czy termin sprzedaży może być przesunięty i czy przygotowaliśmy odpowiednie procedury sprzedażowe. Minister Skarbu Aleksander Grad twierdzi, że odpisał Brukseli i zaznaczył, że nie zauważył "żadnego zniecierpliwienia ze strony Komisji Europejskiej".
Trudno jednoznacznie zweryfikować pogląd ministra Grada, co do "anielskiej cierpliwości" brukselskich urzędników, ale jedno jest pewne: cierpliwość na pewno kończy się polskim związkowcom. Zapowiedzieli, że 8 września zorganizują w Stoczni Gdynia wiec dotyczący aktualnej sytuacji zakładu.
Szef Związku Zawodowego Stoczniowiec Leszek Świątczak powiedział, że taką decyzję podjęły trzy związki działające w stoczni. Według niego są firmy, które chcą wydzierżawić część majątku stoczni i zatrudnić około dwóch tysięcy pracowników. Nie chciał jednak ujawnić nazw tych firm, ale powiedział, że są one z Polski.
Przewodniczący stoczniowej Solidarności Dariusz Adamski powiedział, że związkowcy czekają na spotkanie ze stroną rządową w sprawie sytuacji stoczni. Zapowiedział też, że stoczniowcy z Gdyni wezmą także udział w ogólnopolskiej manifestacji w obronie stoczni w Szczecinie 18 września.
Według rzecznika rządu Pawła Grasia, premier nie ma w planach na najbliższe dni spotkania ze stoczniowcami, ale - jak podkreślił - szef rządu nie unika ani spotkań, ani rozmów. Graś dodał też, że Donald Tusk podejmie decyzję co do przyszłości ministra skarbu Aleksandra Grada w najbliższy wtorek po posiedzeniu rządu.
Tymczasem minister Grad najwyraźniej nie wierzy już w to, że Katarczycy nadal są zainteresowani kupnem polskich stroczni. Trochę mnie życie nauczyło, że nie warto mówić, kto jest zainteresowany. Dopiero na końcu widać, czy ten ktoś jest w stanie wystartować w przetargu i go wygrać. A już mieliśmy taki przypadek, że ktoś wygrał ten przetarg, wpłacił 40 mln zł wadium, ale nie podpisał końcowej umowy i nie wpłacił całej ceny. W związku z tym poczekajmy na nowe postępowanie - powiedział Grad.
Gwoli przypomnienia: rządowa agencja Qatar Investment Authority (QIA), która miała przejąć prawa do zakupu majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie po dotychczasowym inwestorze, nie wpłaciła pieniędzy. Agencja ta może jednak wystartować w nowym przetargu, o który resort zwrócił się do KE. Wcześniej fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights (SPFG), który wygrał przetarg na główne części majątku tych dwóch zakładów, nie wpłacił pieniędzy w wyznaczonym terminie.
Zdaniem Grada, QIA nie przystąpił do inwestycji w polskie stocznie, ponieważ zabrakło mu czasu na sprecyzowanie i uzgodnienie wszystkich spraw formalno-prawnych, jeśli chodzi o wejście w prawa dotychczasowego inwestora (SPFG - PAP). Uważam, że to był główny powód - dodał.
Porażka rządu związana z niezrealizowaniem planu sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie katarskim inwestorom powoduje, że urzędnikom pali się grunt pod nogami. Bruksela chce wyjaśnień, a związkom kończy się cierpliwość. Zapowiadają wielkie manifestacje. Jednym słowem chaos.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama