30 sierpnia w 1939 roku przypadł w środę. Pogoda była słoneczna o zachmurzeniu umiarkowanym przy słabych lub umiarkowanych wiatrach z południowego wschodu i południa. Synoptycy ostrzegali przed możliwymi burzami, a temperatura w ciągu dnia wyniosła ok. 27 st. Celsjusza. Tego dnia wydawany we Lwowie "Dziennik Polski" na pierwszej stronie donosił o proteście polskiego rządu przeciwko "haniebnym metodom niemieckiej propagandy".
Stanowisko rządu Polski przeciwko "haniebnym metodom niemieckiej propagandy"
"Od pewnego czasu przez prasę niemiecką prowadzona jest oszczercza kampania, oskarżająca Polskę o brutalne traktowanie mniejszości niemieckiej i podająca fakty nie tylko nieścisłe, ale będące czystym wymysłem" – czytamy w zamieszczonym komunikacie Polskiej Agencji Telegraficznej (PAT).
"Dziennik Polski" dodawał, że "w ostatnich dniach zmyślone fakty i nieprawdziwe wiadomości znalazły się w wypowiedziach wszystkich czynników Rzeszy Niemieckiej, najwidoczniej tendencyjnie informowanych". "W ten sposób rząd Rzeszy chce uczynić z tego element gry dyplomatycznej" – zaznaczono.
Dalej gazeta przytacza stanowisko rządu. "W obliczu tego faktu rząd Polski zmuszony jest uroczyście zaprotestować przeciw metodom, mającym na celu wprowadzenie w błąd opinii międzynarodowej i rządów. Nie wchodząc w tej chwili w zbyt wielkie szczegóły, należy podkreślić takie kłamliwe oskarżenia, jak rzekome zamordowanie 24 Niemców koło Łodzi, 8 koło Bielska, wypadki kastracji z wyroków sądowych, obóz koncentracyjny dla mniejszości niemieckiej itp." – podkreślono.
Przygotowania Polski do wojny. Pracowali wszyscy
30 sierpnia 1939 roku związany z ruchem narodowym dziennik "ABC" poinformował o naradzie, która odbyła się na dzień wcześniej. "We wtorek o godz. 13 Pan Prezydent Rzeczypospolitej w obecności p. Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza wysłuchał sprawozdania o stanie spraw bieżących, które złożyli mu p. premier gen. Sławoj Składkowski i minister spraw zagranicznych płk. Józef Beck.
Oprócz tego "ABC" donosił o nowych gwałtach i prowokacjach niemieckich w Rybniku i Katowicach, a także o kłamliwym telegramie do żony premiera Wielkiej Brytanii Neville’a Chamberlaina. "Radio niemieckie podało informację o tym, że Franciszka Henkel von Donnesmark wraz z 5-giem dzieci miała poważne trudności przy wyjeździe z Polski i że była szykanowana przez władze polskie. W sprawie tych szykan Franciszka von Donnesmark miała wysłać telegram do żony premiera Chamberlaina" – napisano.
"ABC" informował też o trwających przygotowaniach wojennych w różnych częściach kraju. "Rozpoczęte w sobotę kopanie rowów przeciwlotniczych w różnych punktach miasta Lwowa trwa w dalszym ciągu. Pracują wszystkie odłamy społeczeństwa bez różnicy narodowości i wyznania" – wskazano. "W trzecim dniu kopania rowów w Łodzi zarejestrowana wczoraj cyfra 60 tys. ochotników poważnie wzrosła. Imponująco przedstawia się solidarność mieszkańców Łodzi w dziele samoobrony" – podkreśla gazeta.
Na zbliżającą wojnę przygotowywała się też Gdynia. "Ostatnio rozpoczęto na terenie miasta i przedmieść kopanie rowów przeciwbombowych i schronów przeciwgazowych. Roboty te prowadzone są w intensywnym tempie bez względu na pory dnia i niedziele. Na apel władz miejskich do robót tych tłumnie zgłaszają się mieszkańcy Gdyni bez względu na płeć, wiek i stanowisko społeczne" – poinformowano.
"Decyzja należy do Hitlera"
W wydaniu "ABC" z 30 sierpnia 1939 roku informowano też o sytuacji międzynarodowej w Europie. Na pierwszej stronie gazety relacjonowano o tym, że "najprawdopodobniej amb. Henderson nie wyjedzie samolotem do Londynu z odpowiedzią kanclerza Hitlera".
"(…) pismo, doręczone Hitlerowi przez Hendersona, wyjaśnia w sposób zupełnie szczery i prosty poglądy W. Brytanii na obecną sytuację w Europie, wywołaną przez kampanię niemiecką przeciw Polsce. Treść tego pisma (…) wyraźnie stwierdza, że W. Brytania nie może uczestniczyć w żadnej akcji dyplomatycznej, która by naruszała naruszała integralność lub żywotne interesy Polski. (…) Te fakty zostały przedłożone Hitlerowi, tak że jedynie od niego zależeć będzie decyzja, czy użyje swych sił zbrojnych celem narzucenia żądanego przez siebie rozwiązania" – zaznaczono.
W Londynie z kolei premier Chamberlain odbył konferencję z przedstawicielami opozycji, informując ich o treści swego oświadczenia w Izbie Gmin. "Przypuszczają tu, że w razie wojny premier Chamberlain utworzy gabinet koalicyjny, do którego wejdą przedstawiciele partii liberalnej oraz partii pracy. Dziś król Jerzy przyjął na specjalnej audiencji premiera Chamberlaina i ministra wojny Hore-Belisha. Podobno narada u króla dotyczyła proklamacji królewskiej o wprowadzeniu powszechnej, przymusowej służby wojskowej w Anglii" – relacjonował "ABC".
Gazeta przekazała również informację z Włoch. "Społeczeństwo włoskie rozchwytuje miejscowe pisma z ciekawymi informacjami, dotyczącymi powszechnego zbrojenia w Europie. Natomiast jest rzeczą charakterystyczną, że nie widać zupełnie włoskich przygotowań wojennych (…). Brak przygotowań tłumaczą powszechnie tym, że w kołach decyzyjnych postanowiono nie wziąć udziału w ewentualnej wojnie.Ma to być decyzja Mussoliniego, który idąc za głosem kierowniczych czynników wojskowych przekreślił taktykę min. Ciano. Na taką decyzję miało wpłynąć cały szereg motywów, przede wszystkim jednak zupełne nieprzygotowanie Włochów do wojny" – podkreślono.
"ABC" donosi też o niemieckich próbach rozsiewania bakterii chorobotwórczych przy pomocy szczurów uprzednio zatruwanych. "Starania te nie dały jednak pożądanego rezultatu ze względu na ogromną śmiertelność zatrutych szczurów. Próba konserwacji bakterii w próbówkach, celem rozrzucenia ich po kraju nieprzyjacielskim również zawiodła ze względu na małą odporność bakterii przechowywanych w hermetycznym zamknięciu" – informowano.
Tragiczny finał sąsiedzkiego sporu
Polska prasa 30 sierpnia 1939 roku żyła też sąsiedzkim sporem w Haliczanowie w powiecie gródeckim. "Na tym tle powstawały pomiędzy nimi, Grzegorzem Tyczką i Dymitrem Stójką ustawiczne kłótnie, które w dniu wczorajszym miały swój tragiczny epilog. Tyczka wraz ze swym 18-letnim synem, Stefanem napadł na sąsiada i obaj napastnicy widłami i kosą tak go zmasakrowali, iż w krótkim czasie zakończył życie. Obaj sprawcy zostali aresztowani" – donosił "Dziennik Polski".
Gazeta przekazała również informację ze Stanisławowa. "W sklepie jubilerskim Markusa Jagera zjawił się nieznany osobnik, który zaproponował jubilerowi sprzedaż 25 kg srebrnych rubli rosyjskich za cenę 1400 zł. (…) Osobnik ten pozostawił Jagerowi pakunek rzekomo zawierający srebrne pieniądze. Po resztę pieniędzy miał się zgłosić później. Po odejściu owego osobnika Jager rozpakował pakunek i przekonał się, że padł ofiarą oszustwa, gdyż znajdowały się tam zamiast rubli… gwoździe" – relacjonowano.
Tego dnia prasa donosiła też o poważnej zniżce cen mięsa i tłuszczów. "Na rynku warszawskim jest już obecnie wystarczająca ilość artykułów spożywczych, ponieważ masowe zakupy na t. zw. zapas osiągnęły swój kres. (…) Ceny na bydło były wprawdzie utrzymane, jednak mięso zniżkowało o 5 gr. na 1 kg." – informował "ABC".