"W tak trudnej sytuacji gospodarczej w Wielkiej Brytanii, kiedy likwidowanych jest wiele stanowisk pracy, napięcia społeczne mogą zwrócić się przeciwko polskim społecznościom" - powiedziała polska ambasador "Guardianowi".
Ale dla Polaków sporadyczne akty przemocy na Wyspach to nie jest najważniejszy problem. Jak twierdzi bowiem Tuge-Erecińska, ze znalezienie pracy w Wielkiej Brytanii jest teraz ogromnym wyzwaniem. Szczególnie dla osób, które przyjeżdżają nie znając języka. Mogą się też pojawić oszuści korzystający z niewiedzy i łatwowierności, oferujący pracę, której po prostu nie ma. Lepiej więc przed wyjazdem "dwa razy się zastanowić".
Gazeta rozmawiała z polska ambasador, bo wczoraj w parku historycznym Alrewas w hrabstwie Staffordshire odsłonięto pierwszy w Wielkiej Brytanii pomnik Polskich Siły Zbrojnych. Obecny na uroczystości miał być m.in. książę Edward. Ale jak twierdzi Tuge-Erecińska, niewielu ludzi na Wyspach pamięta już o wkładzie Polaków w walce u boku Brytyjczyków.
Media za to lubują się w sensacyjnych historyjkach. Dlatego w gazetach można przyczytać o tym, że zagrożone są łabędzie, ponieważ Polacy uznają je za przysmak. A to nie wszystko. Inna gazeta uraczyła czytelników historyjką, w której wyczytać można było, że noszenie noży to "polska tradycja".
Notorycznie gazety piszą też o Polakach przyjeżdżających na Wyspy tylko po to, by wyłudzać zasiłki. "Jeśli tu przyjeżdżają i pracują, to płacą też podatki i składki. Zasiłki w pełni im się więc należą" - mówiła oburzona.
Według brytyjskich statystyków w Wielkiej Brytanii przebywa obecnie 497 tysięcy Polaków.