Ważność programów chroniących sieć centrali policji wygasła już pierwszego kwietnia. Od tamtej pory ten fakt jest utrzymywany w tajemnicy. Policyjni informatycy, którzy zajmują się komputerami, usłyszeli od swoich przełożonych, że taka sytuacja może potrwać długo.

Reklama

"I trwa. Mamy radzić sobie sami, szukać bezpłatnych rozwiązań, kombinować doraźnie. Widziałem już informacje o tym na forach dyskusyjnych prowadzonych przez hakerów" - przyznaje jeden z informatyków pracujących w gmachu Komendy Głównej przy ul. Puławskiej w Warszawie.

Krzysztof Hajdas z biura prasowego policji przyznaje, że policja nie posiada aktualnej umowy na wsparcie produktu, a jedynie umowę serwisową. "Prawo policji do użytkowania posiadanych licencji na oprogramowanie typu firewall nie wygasło. Wygasła jedynie możliwość jego aktualizacji" - dodaje.

W praktyce oznacza to, że system komputerowy policji może nie poradzić sobie ze złośliwym oprogramowaniem, które powstało właśnie po 1 kwietnia. "W świecie komputerów 5 miesięcy to epoka. Od tamtej pory wykryto kilka krytycznych luk w najważniejszych systemach: od Windows przez edycje Linuxa po Leopard Macintosha" - mówi policyjny informatyk.

Reklama

Jego słowa potwierdza Paweł Odor z firmy informatycznej Kroll Ontrack: "Dopuszczenie do takiej sytuacji to narażenie na skuteczny atak ze strony hakerów. Tym to niebezpieczniejsze, że dotyczy policji, która przetwarza mnóstwo drażliwych informacji. Co więcej, komputery policji mogą zostać użyte do rozsyłania spamu" - ostrzega.

Policjanci jednak zapewniają, że nie ma niebezpieczeństwa wypływu tajnych informacji. Dokumenty chronione klauzulami są tworzone na specjalnych komputerach odciętych od świata zewnętrznego. "Często jednak ludzie piszą klauzulowane dokumenty na biurkowych komputerach i dopiero później przenoszą je na stanowiska ODN" - twierdzi jeden z oficerów.

Komisarz Hajdas przyznaje, że powodem takiej sytuacji jest brak pieniędzy: "Z uwagi na obostrzenia finansowe odnowienie umowy zostało odroczone" - tłumaczy. Inni nasi rozmówcy mówią wprost, że konta policji świecą pustkami. Oficjalnie budżet resortu - w związku z zarządzonymi przez premiera Donalda Tuska oszczędnościami - został zmniejszony na rok 2009 o blisko miliard złotych. Zgodnie z prawem w policji cięcia nie mogły dotyczyć pensji, więc oszczędności trzeba szukać w wydatkach rzeczowych. Dlatego z dnia na dzień stanęły prace na budowach kilku komend, a policjanci dostali polecenie gotowania wody na herbatę raz dziennie. Mimo to pieniędzy nadal jest za mało i policja zalega z opłatą faktur firmom zewnętrznym, od których kupuje np. radiowozy lub choćby dostęp do internetu.

Reklama

"Robię przyspieszony kurs z ekonomii. Większość dnia poświęcam na odprawy z naczelnikami finansów i logistyki, świecę oczami przed firmami. Wiem, że niektóre komendy wojewódzkie są na krawędzi bankructwa" - przyznaje jeden z komendantów.

Do 100 milionów urósł także dług wobec policjantów. Budżet nie wypłaca im należności np. za brak mieszkań, dojazdy do pracy lub urlopy. Policyjni związkowcy przygotowują akcję protestacyjną i zapowiadają pozwy do sądów. "Boimy się, że w październiku problemem nie będzie brak pieniędzy na firewalla, a na benzynę do radiowozów" - mówi szef dużej komendy wojewódzkiej.