Tomasz Jakubiak przez rok zmagał się z rzadką odmianą raka dwunastnicy. Starał się zachować pogodę ducha i starał się o wyleczenie. Poddawał się kuracji w Polsce, Izraelu i w Grecji. Zmarł w Atenach. Tomasz Jakubiak pozostawił ukochaną żonę i niespełna 5-letniego synka. Byli przy Tomku aż do końca.
O swojej chorobie na początku wstydził się mówić, potem był w kontakcie z fanami
O tym, że jest chory, powiedział Tomasz Jakubiak w TVN jesienią ub.r. "Na początku choroby bardzo się wstydził. Ja przypomnę, że wszyscy myśleli, że Tomek się odchudził. Część Tomka wstydziła się tego, że jest słaby i chory. Nie chciał też pokazywać jakiejś części swojej choroby na początku, np. tego, że ma kroplówkę podłączoną. Choroba postępowała i wtedy Tomek coraz bardziej pokazywał przerażające oblicze choroby i cierpienia" - mówiła Dorota Wellman już po śmierci Tomasza Jakubiaka. Potem przez cały czas choroby relacjonował na Instagramie, co się u niego dzieje, miał stały kontakt z fanami. Wielbiciele go nie zawiedli, razem z jego przyjaciółmi zbierali pieniądze na leczenie Tomasza Jakubiaka.
Tłumy na pogrzebie Tomasza Jakubiaka
Na pogrzebie Tomasza Jakubiaka byli obecni jego bliscy, przyjaciele oraz wielka grupa fanów. Tomasz Jakubiak miał prośbę do żałobników, aby na jego pogrzeb przyszli w kolorowych albo jasnych ubraniach. Tak też się stało. Kościół, w którym odbywa się uroczystość, utonął w kwiatach i kolorach, a żałobnicy pojawili się w jasnych strojach. Żona Tomasza Jakubiaka miała wpięte we włosy dwa niewielkie, różowe kwiaty, a do klapy marynarki przypięła różową apaszkę. Michel Moran przyszedł w białym garniturze. W ostatniej drodze Tomaszowi Jakubiakowi towarzyszyli szefowie kuchni, m.in. także Robert Sowa, Wojciech Modest Amaro, Kurt Scheller. Obecni byli także m.in. Daria Ładocha, Patrycja Markowska, Marzena Rogalska, Krzysztof Skórzyński, Jagna Niedzielska czy Agnieszka Mrozińska.
Msza św. żałobna odbyła się w kościele pw. św. Ignacego w Warszawie. Potem urna z prochami Tomasza Jakubiaka została odprowadzona na Cmentarz Komunalny Północny w Warszawie.
"Zostawił piękne przesłanie"
Jego życie zostało zakończone kilkanaście dni temu, ale przez cale swoje życie zjednał tysiące ludzi, dzielił się pasją i radością - mówił ksiądz podczas mszy żałobnej do wzruszonych żałobników. Był ze swoimi wielbicielami do końca. Nigdy się nie poddawaj - zostawił piękne przesłanie. To nie były puste słowa, on żył tym na co dzień, one go prowadziły przez życie. Szedł przez życie z wiarą, z Jezusem i przyjął to, co miało się wydarzyć i to, co się wydarzyło do końca. Nie myślał o sobie, myślał o tych, których kochał. To warunek naszego szczęścia - żyć i kochać tych wokół nas - podkreślił duchowny.
"Zostawił wielkie dzieło życia"
Zostawił wielkie dzieło życia. Niech ta msza będzie symbolem. Zaczęliśmy ją od znaku krzyża… prosimy, aby Tomasza, po trudach swojego niezwykłego życia, Bóg obdarzył łaską oraz aby Bóg otoczył jego rodzinę wsparciem - powiedział ksiądz.
Wzruszające napisy na szarfach wieńców
W kościele, obok urny w kolorze fioletowo-niebieskim, były dwa wieńce od najbliższych. "Najukochańszemu mężowi i tacie żona Anastazja i synek" - napisano na szarfie wieńca od żony. "Z miłością, która nigdy nie ustanie. Ukochana mama, siostra, szwagier i Antoś" - tak brzmi napis na szarfie drugiego wieńca.