Wojskowy, z którym rozmawiał portal, pełnił funkcje dowódcze w wielu komórkach organizacyjnych polskiego lotnictwa. Zastrzegł anonimowość, obawiając się odwetu.

Najpierw oficer skomentował decyzję wiceministra obrony Pawła Bejdy z 5 czerwca, kiedy to ogłosił rezygnację z zakupu 32 śmigłowców S-70i Black Hawk z PZL Mielec. – W ogóle mnie to nie dziwi. Polska kupiła cywilną wersję S-70i, która nie spełnia standardów śmigłowca wojskowego. Do TOPR-u? Tak. Do jednostek operacyjnych? Nigdy – stwierdził.

"Black Hawki S-70i to wydmuszka". Bejda przerwał szaleństwo

Wyjaśnia, że wojskowe Black Hawki, takie jak HH-60, posiadają opancerzenie, zaawansowane systemy łączności i samoobrony. – To zupełnie inna maszyna. Nasz S-70i to wydmuszka. Przykleili do niego działko Dillon, by wyglądał bojowo. Tylko dla laików – stwierdził.

Reklama

Historia zakupu tych śmigłowców sięga 2016 r., gdy ówczesny szef MON Antoni Macierewicz niespodziewanie zrezygnował z francuskich Caracali i błyskawicznie ogłosił zakup Black Hawków z Mielca. –PZL Mielec był wtedy na skraju utraty zamówień. Decyzja Macierewicza była polityczna, nie operacyjna – ocenił.

Reklama

Maszyny kupiono bez przetargu. Gdy próbowano później doposażyć je w niezbędne systemy, okazało się, że ich koszt przewyższy cenę prawdziwego wojskowego Black Hawka. – Amerykanie nie mieli powodu schodzić z ceny. To Polska była pod ścianą– relacjonuje rozmówca.

Z kolei przed wyborami w 2023 r. związki zawodowe w Mielcu protestowały, a amerykańskie lobby naciskało na dalsze zakupy. Ówczesny minister Mariusz Błaszczak ogłosił negocjacje w sprawie zakupu kolejnych 32 sztuk. – W ten sposób przed wyborami miał spokój i ze związkami, i z Amerykanami– mówi oficer.

Minister Bejda musiał więc przerwać "to szaleństwo". Miał do wyboru drogie, niebojowe S-70i lub nowoczesne AW-149. I, jak uważa rozmówca Onetu, wybrał rozsądnie.

Apache pochłonął dziesiątki miliardów. „To zaora polską armię”

Znacznie poważniejsze skutki może mieć decyzja o zakupie 96 śmigłowców AH-64E Apache. Proces ich zakupu zapoczątkował w 2022 r. Mariusz Błaszczak, a dokończył obecny szef MNO Władysław Kosiniak Kamysz.

– Kwota 10 mld dol. (tyle kosztowały śmigłowce – red.) to dopiero jedna trzecia kosztu cyklu życia maszyn. Dojdzie jeszcze co najmniej 20 mld dol. To jest suma nie do zniesienia przez nasz budżet. Ona po prostu zaora polską armię. Wydrenuje nas ze środków, które powinny iść na zupełnie inne cele – ostrzega oficer.

– Polska tego nie udźwignie. Z 96 maszyn poleci może 40, reszta będzie rozbierana na części. Tak to działa w naszym wojsku – dodaje.

Początkowo planowano zakup 16–32 sztuk, co mieściło się w budżecie. – Nagle, bez uzasadnienia, ogłoszono liczbę 96. To nie była decyzja wojska. To polityka i lobbyści– podkreśla oficer.

Apache to świetne maszyny bojowe, ale Polska popełniła istotne błędy. – Zamówiliśmy przestarzałe rakiety Hellfire o zasięgu do 10 km. Na współczesnym polu walki to śmierć dla załogi. Brakuje im także skutecznych systemów obrony pasywnej. To nie USA, tu grozi realny ostrzał– ostrzega.

– Decyzje były podejmowane ponad głowami wojska. Efekt? Mamy kosztowny sprzęt, którego realnie nie wykorzystamy. Państwo tego nie udźwignie. A cena za błędy dopiero nadchodzi – podsumowuje.