Działalność prywatnych firm wojskowych jest póki co w Ukrainie zakazana. O możliwości zmiany tej sytuacji mówił w rozmowie z ukraińskim serwisem Espresso analityk militarny Walentyn Badrak, współzałożyciel Konsorcjum Informacji Obronnej (grupuje specjalistyczne media o militariach i stosunkach międzynarodowych).
Zwrócił uwagę, że w dobie pierwszych starć z Rosją w 2014 r., ukraińscy decydenci bardzo obawiali się firm najemniczych. Uważano, że przekształcą się one "w niekontrolowane prywatne armie".
– Dziś coraz więcej osób dostrzega, jak złudne były te mity. Firmy wojskowe to narzędzie w rękach państwa – są przez nie kontrolowane i mu podlegają – zaznaczył ekspert.
Nie zawsze drożsi, ale zawsze lepsi. Minus problem mobilizacji
Badrak wskazał szereg zalet, jakie wprowadzenie firm najemniczych może mieć dla Ukrainy. Przede wszystkim zwrócił uwagę, że zatrudnienie zawodowych zagranicznych żołnierzy może złagodzić permanentne problemy Kijowa związane z przebiegającą opornie mobilizacją. Zaznaczył, że umożliwienie działania firmom wojskowym, z kraju i zagranicy, może zoptymalizować wykorzystanie przez państwo środków budżetowych w celu pokonania wroga.
– Tak, to może kosztować państwo znaczne sumy – przyznał – Ale lepiej tymczasowo zrezygnować z remontów dróg, czy odbudowy zniszczonych budynków, i podporządkować wszystkie działania państwowe prowadzeniu wojny – argumentował.
Według niego prywatni kontraktorzy wojskowi mogliby dostarczyć państwu żołnierzy specjalistów, których wyszkolenie trwa bardzo długo albo jest zbyt kosztowne dla budżetu. Wskazał też, że najemnicy wysokiej klasy mogliby realizować wyjątkowo trudne zadania bojowe, zbyt ryzykowne dla oddziałów regularnych.
Wreszcie dodał, że po zakończeniu kontraktu państwo nie ponosi już kosztów dalszego utrzymania takich żołnierzy. Kwestie odszkodowań za odniesienie ran lub śmierć bierze na siebie firma wojskowa, a nie Ukraina.
"20 tys. najemników od ręki". Jest deklaracja ukraińskiej firmy
Firma wojskowa Omega Consulting Group, założona w 2011 r. przez ukraińskich weteranów francuskiej Legii Cudzoziemskiej, obecnie działa wyłącznie poza granicami macierzystego kraju. Zadeklarowała, że może od ręki przerzucić nad Dniepr 20 tys. i więcej zawodowych wojskowych z zagranicy. Potrzebuje tylko wsparcia logistycznego i zabezpieczenia finansowego.
– Jeśli damy "zielone światło" zagranicznym firmom wojskowym, to będziemy mogli zapewnić zarówno szkolenie sił specjalnych, jak i realizację konkretnych zadań (na froncie – red.) – podkreślił Badrak.
Najemnicy mogliby też odciążyć Gwardię Narodową Ukrainy w zadaniu ochrony infrastruktury krytycznej czy zakładów zbrojeniowych, zarówno tych państwowych, jak i prywatnych. – Finansowanie takich firm mogłoby częściowo spoczywać na sektorze prywatnym – zauważa ekspert.
Potrzebna jest rzeczowa debata. I szybka decyzja
Jednak aby firmy wojskowe mogły funkcjonować na terenie Ukrainy potrzebne są zmiany w prawie. Badrak uważa, że wprowadzając je "trzeba uwzględnić wszelkie ryzyka takiego kroku".
– Potrzebna jest rzeczowa debata, wyważone i przemyślane decyzje, które jak najlepiej zrównoważą cały system. Ale równie oczywiste jest to, że czas i realia tej wojny, gdy ważą się losy państwa, wymagają szybkiego działania – podsumował ekspert.