Ryszard Wilk znalazł się w centrum zainteresowania opinii publicznej 20 lutego, kiedy koledzy z Konfederacji wyprowadzili go z obrad Sejmu. Poseł chwiał się na nogach i z trudem utrzymywał równowagę. "Starałem się sumiennie wykonywać obowiązki posła, ale przegrywam z chorobą alkoholową. Podejmowałem próby, żeby temu zaradzić, jednak jak się okazało, te próby zawiodły" - napisał dzień później w poście w serwisach społecznościowych.
Alkohol jest dostępny w hotelu poselskim
W rozmowie z "Super Expressem" poseł Konfederacji Ryszard Wilk powiedział, że pił alkohol w Sejmie kilka razy. Dodał, że alkohol jest dostępny w hotelu poselskim, a nie w miejscach pracy parlamentarzystów. "To normalne, że jakiś poseł będzie chciał się wybrać na piwo po obradach i nie chciałbym, aby mój przypadek był wyjściową do ograniczenia sprzedaży alkoholu w Sejmie. To, że ja mam problem z alkoholem, nie oznacza, że ma go każdy" - powiedział Ryszard Wilk.
"Posłowie będą zwozić alkohol taksówkami"
"Zakaz sprzedaży alkoholu w Sejmie nic nie da" - przekonywał poseł Konfederacji Ryszard Wilk, który otwarcie przyznał się do alkoholizmu. "Posłowie będą wtedy zwozić alkohol taksówkami. Przecież nie każdy się uzależnia, ale ci którzy mają predyspozycje, poprzez dyskusje i takie "coming outy" jak mój, mogą się zorientować, że alkohol jednak nie jest dla nich ponieważ przejmuje kontrolę nad ich życiem. Mam nadzieję, że moja historia i ten artykuł pomogą komukolwiek odzyskać kontrolę nad swoim życiem, lub życiem kogoś bliskiego. Da się!" - powiedział poseł w rozmowie z "Super Expressem". Jak podkreślił, leczy się, jest na terapii i od trzech miesięcy nie pije.