— Jak ktoś wypowiada takie kontrowersyjne słowa, to musi się liczyć z pewnymi konsekwencjami. Nie chcę w żaden sposób nikomu dokuczać. Czasami nawet najpoważniejsi ludzie mówią rzeczy nie do końca przemyślane. Pan marszałek próbował publicznie wyjaśnić to nieporozumienie, które było dla niego kosztowne — powiedział Donald Tusk.
Kontrowersje wokół słów Hołowni o "zamachu stanu". Tusk reaguje
Premier przypomniał, że po ogłoszeniu wyników wyborów pojawiły się zastrzeżenia zgłaszane przez komisje wyborcze, co wywołało falę komentarzy i analiz prawnych.
— Te instytucje to Sąd Najwyższy, marszałek Sejmu, PKW. Rząd i premier nie mają bezpośredniego wpływu. Skoro pojawiły się te wątpliwości, to zadałem pytanie, jak ocenia całą sytuację i czy pan marszałek ma zamiar nie czekając na inne rozstrzygnięcia zwołać Zgromadzenie Narodowe i doprowadzić do zaprzysiężenia prezydenta elekta — wyjaśnił Tusk.
Dodał przy tym, że chodziło jedynie o uzyskanie stanowiska, a nie o sugerowanie konkretnej decyzji.
— Pan marszałek Hołownia, pan marszałek Czarzasty i wicepremier Kosiniak-Kamysz jednoznacznie wygłosili opinie, że niezależnie od tego, co się będzie działo z liczeniem głosów, to powinno dojść do zaprzysiężenia. Dla mnie temat był zamknięty — stwierdził premier.
"Poważny błąd". Tusk uderza w Hołownie, który spotkał się z Kaczyńskim
Prowadzący rozmowę Piotr Kraśko przypomniał premierowi, że ten porównał Szymona Hołownię do niesfornego dziecka "które jedzie na wakacje i broi". Tusk wyjaśnił, że jego słowa nie miały być personalnym atakiem.
— Nie użyłem tego porównania, aby dotknąć pana marszałka Hołownię. Każdy ma swoją wrażliwość i poczucie godności. Udało mi się nie wymienić jego nazwiska. Mówiłem o pewnej zasadzie w polityce. O słowach, gestach i nieprzemyślanych decyzjach, jak nocna wizyta u pana Bielana, co było poważnym błędem. Ubolewam nad tym, ponieważ czuję się odpowiedzialny za całość tego projektu i muszę myśleć o tym, aby moi partnerzy zachowywali się sensownie i odpowiedzialnie. Trudno, żebym się cieszył z takiej sytuacji, w której dochodzi do błędu i dwuznaczności. Ludzie to bardzo źle odczytali — mówił Tusk.
Spotkania Hołowni z Kaczyńskim i Bielanem. Tusk dowiedział się z mediów
Donald Tusk ujawnił, że nie miał wiedzy o nocnych spotkaniach Szymona Hołowni z Adamem Bielanem i Jarosławem Kaczyńskim, dopóki nie poinformowały o nich media.
— Dowiedziałem się o tym z mediów tuż przed spotkaniem z panem marszałkiem. Szymon Hołownia mnie nie informował. Mam swoją wiedzę w tym temacie, ale to już zupełnie inna sprawa — powiedział premier.
Dopytywany, czy informacje pochodzą z SOP-u, zaprzeczył. — Nie, niech pan nie żartuje. SOP jest od tego, aby pilnować bezpieczeństwa osób chronionych. Nie przyszłoby mi to do głowy, aby próbować narażać oficerów do zachowań takich, które stawiałyby ich w dziwnym świetle. Moim źródłem informacji są media, dziennikarze i politycy, którzy nie zawsze są dyskretni— wyjaśnił.
"Płyniemy na jednym okręcie, który nazywa się Polska". Tusk apeluje do koalicjantów
Premier zaapelował do partnerów z koalicji o współodpowiedzialność i lojalność.
— Proponowałem już wcześniej, aby wszyscy liderzy w takim samym stopniu wzięli współodpowiedzialność za pracę tego rządu. (…) Koalicja Obywatelska dostała trochę ponad 30 proc. głosów. Nasi partnerzy w koalicji są niezbędni, aby mieć większość w parlamencie — mówił Tusk.
— Nie ma dobrego rządzenia bez większości. Koniec i kropka. (…) Oczekiwałbym jednego. Trudne dni za nami, przegrane wybory, niepotrzebne słowa. Zamknijmy ostatecznie ten rozdział. Płyniemy na jednym okręcie, który nazywa się Polska i jej bezpieczeństwo zależy od tego, jak będą zachowywać się koalicjanci. Oczekiwałbym od wszystkich, też od siebie bezwzględnej lojalności wobec naszego kraju — dodał.
Na koniec premier zdradził, że rząd przygotowuje zmiany w systemie podatkowym. — Rząd pracuje nad kwotą wolną od podatku. Nie sądzę, żeby to było możliwe już w 2027 roku — zapowiedział.