Zawiadomienie obejmuje aż 21 osób, w tym kluczowe figury związane z poprzednim rządem PiS, i ma wkrótce trafić do Prokuratora Generalnego. Reporter RMF FM, Krzysztof Zasada, nieoficjalnie poznał szczegóły tego dokumentu.
Siedem lat od wybuchu afery z GetBack
Od wybuchu afery mija już siedem lat. GetBack to firma windykacyjna, która skupowała niespłacone długi od banków i ściągała wierzytelności. Świetnie funkcjonujące przedsiębiorstwo w pewnym momencie swojej działalności zaczęło emitować obligacje. Kupowali je zwykli ludzie. Za pozyskane w ten sposób pieniądze GetBack skupowało niespłacone kredyty bankowe. W 2018 roku firma wpadła w kłopoty finansowe, a ponad 9 tysięcy osób, które posiadały obligacje GetBack, straciło ponad 2 mld złotych. "Aktualnie w sprawie występuje ponad 9.200 pokrzywdzonych podmiotów (osób fizycznych i prawnych), a wartość wyrządzonej szkody szacuje się na poziomie około 3 miliardów złotych" - wynika z informacji prokuratury na stronie gov.pl.
Największa afera gospodarcza ostatnich lat
Jak czytamy na stronie gov.pl, "sprawa Prokuratury Regionalnej w Warszawie dotycząca tzw. afery GetBack to jedna z najbardziej skomplikowanych i największych spraw gospodarczych w ostatnich latach, która dotknęła praktycznie całego rynku finansowego, w tym banków, giełdy papierów wartościowych, towarzystw funduszy inwestycyjnych i wreszcie tysięcy obligatariuszy i akcjonariuszy". Prokuratorzy dotychczas w poszczególnych wątkach sprawy wydali łącznie 26 decyzji merytorycznych, w tym skierowali do sądów 10 aktów oskarżenia i jeden wniosek o warunkowe umorzenie postępowania.
"Niedopełnienie obowiązków"
Jak podaje RMF24, zawiadomienie do prokuratury, przygotowane przez NIK obejmuje najwyższych przedstawicieli rządu PiS. Mowa o byłym premierze Mateuszu Morawieckim, ówczesnym ministrze sprawiedliwości Zbigniewie Ziobrze, ministrze koordynatorze specsłużb Mariuszu Kamińskim, a także jego zastępcy, Macieju Wąsiku, który z ramienia koordynatora uczestniczył w posiedzeniach Komisji Nadzoru Finansowego. "Kontrolerzy NIK twierdzą, że te osoby powinny odpowiedzieć za niedopełnienie obowiązków wynikających z pełnionych funkcji" - podaje RMF24.