Rybiński to przede wszystkim dziennikarz. "Jeden z najwybitniejszych felietonistów" - mówi o nim Jacek Moskwa. W ostatnich latach publikował między innymi w "Rzeczpospolitej", "Dzienniku" "Fakcie", "Gazecie Polskiej" i tygodniku "Wprost". W jednym z ostatnich felietonów pisał:

Reklama

"Koniec polityki miłości. Premier Donald Tusk ogłosił w Polsce stan wojny. (...) Wojna ma się toczyć do ostatniej kropli krwi, do ostatecznego zwycięstwa, czyli usunięcia raz na zawsze wrażych watah PiS-owskich z życia publicznego".

Jacek Moskwa: "Maciek był zadziorny. Czasem przesadnie. Lubił wytwarzać wrogów. Był wojowniczy, doktrynerski, skłonny do osądzania ludzi".

Rybiński debiutował jako dziennikarz sportowy. Na początku lat 80. zaangażował się w działalność NSZZ "Solidarność". Ponownie Jacek Moskwa:



"On był w <itd>, ja pracowałem w mediach chrześcijańskich. Działaliśmy wtedy w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. To był nasz wielki czas".

Ten czas skończył się wraz z wprowadzeniem stanu wojennego. Rybiński został aresztowany i negatywnie zweryfikowany, co oznaczało zakaz pracy w mediach. Wyemigrował. Do Polski wrócił w 1998 roku.

Rybiński to także satyryk. "Występował z nami od wielu lat i był gwiazdą, choć trudno tak o nim mówić , bo nie miał kabaretowych ambicji".

On po prostu miał wiele do powiedzenia i robił to w sposób dowcipny i trafiający w sedno - wspomina twórca Kabaretu Pod Egidą Jan Pietrzak. "To co mówił było bardzo żywo przyjmowane przez publiczność".

Rybiński szerokiej publiczności był znany jako jeden z autorów scenariusza "Alternatywy 4" Stanisława Barei. Ma swój niewielki aktorski epizod w tym serialu. Gdy nauczycielka swoje meble do nowego mieszkania przewozi autobusem, lekko zataczający się mężczyzna siada przy stoliku i wyraźnie zachwycony woła kelnerkę.

"Rybiński jak w felietonach i na estradzie tak i w życiu miał ogromne poczucie humoru. Zupełnie absurdalne" - mówi kolega po fachu Tadeusz Ross. "Jego teksty zawsze były doskonale wycelowane w sprawę o której mówiły co nam kabareciarzom bardzo się podobało. To niej była powierzchowna, tandetna satyra polityczna, tylko satyra z wyższej półki. W jednym ze feiletonów Rybiński pisał: <Będę tak długo, jak Bóg pozwoli, i będę pisał>".