Kiedy rok temu zaczynaliśmy pracę nad zmienianiem „Wprost”, przyjęliśmy parę założeń. Po pierwsze, uznaliśmy, że ma być to pismo dla ludzi myślących. Takie, które da realny „wsad” wiedzy i opinii, z zalewu tysięcy codziennych informacji wybierze te, które są naprawdę ważne - napisał w swoim ostatnim wstępniaku Michał Kobosko.
Dodał, że założeniem "Wprost" - w chwili, gdy w mediach szala przechyla się w stronę celebrytów i ciekawostek - było robienie pisma dość odpowiedzialnego i zaangażowanego "w poprawę stanu spraw polskich".
- Trzecie założenie, może najistotniejsze, było takie, że nie chcemy przywdziewać politycznych kamaszy i maszerować noga w nogę z jedną partią. Czyli nie zrobimy tego, co robi dziś większość mediów - czytamy we wstępniaku Koboski.
Były redaktor naczelny "Wprost" pisze też, że „dziennikarstwo tożsamościowe” – jak je nazywa - jest niczym „demokracja socjalistyczna” - Ten przymiotnik odbiera rzeczy sens i szacunek.Chcesz robić politykę – idź do polityki, kandyduj, zweryfikuj się w wyborach, a nie udawaj dziennikarza – takie było i jest moje myślenie.
Kobosko przyznaje, że razem z zespołem starał się robić pismo liberalne, prorynkowe, cywilizacyjne - Jak nam się udało? Rok to krótki czas na rynku medialnym. Pisma takie jak „Wprost”, oparte na lojalności czytelników i wiarygodności autorów, buduje się latami. (...) Na wieść o zmianach we „Wprost” od wielu kolegów z branży usłyszałem, że byliśmy ostatnią ostoją prawdziwego dziennikarstwa w Polsce - dodaje na koniec.
Michała Koboskę w fotelu naczelnego zastąpi we "Wprost" Sylwester Latkowski.