Polska i Szwecja wśród najbardziej antyrosyjskich państw Europy - ocenia w rozmowie z dziennikiem sztokholmskim "Svenska Dagbladet" Siergiej Markow osobisty doradca prezydenta Putina. Wymienił on też kraje bałtyckie i Finlandię.
Na pytanie o przyczyny tej rusofobii Markow wyjaśnił, że zapewne jej źródłem są kompleksy, na jakie cierpią te dwa pierwsze kraje, które niegdyś były mocarstwami. Antyrosyjskość Łotwy i Estonii jego zdaniem może wynikać z obcych ingerencji. Natomiast podobne nastroje w Finlandii są dla Markowa niezrozumiałe, bo kraj ten przecież jak tłumaczy - ogromnie korzystał z handlu z Rosją.
Markow w rozmowie, której treść opublikowano w niedzielnym wydaniu gazety ostrzega, że jeśli Zachód zepchnie Rosję do tzw. narożnika, może dojść globalnego konfliktu. Doradca Putina przekonuje, że II wojna światowa wybuchła z powodu antysemityzmu, zarzewiem trzeciej natomiast może być rusofobia.
Prezydencki doradca uważa, że do konfliktu zbrojnego dąży NATO, bo stan napięcia jest konieczny, by Sojusz Północnoatlantycki mógł udowadniać rację swego istnienia. W opinii Markowa z tego powodu Europa patrzy obecnie na Rosję tak, jak uprzednio patrzyła na Żydów. A jej celem jest zniszczenie Rosji. To się jednak jej nie uda, tak jak Napoleonowi i Hitlerowi. - Zamiast tego Europa zniszczy samą siebie - dowodzi rosyjski polityk.
Szwedzki dziennik w komentarzu zauważa, że poglądy takie wypowiada człowiek z bliskiego otoczenia Putina, będący w Rosji wpływowym ekspertem od spraw międzynarodowych.