Paweł Graś od 2003 roku był członkiem zarządu spółki Agemark należącej do Niemca Paula Roglera. Zrezygnował dopiero w marcu 2009 roku, gdy został rzecznikiem rządu. Razem z żoną Dagmarą (wiceprezesem, a od lutego prezesem) tworzyli zarząd spółki niemieckiego biznesmena.

Reklama

>>> Niemiec płaci rachunki za Grasia

Z akt Krajowego Rejestru Sądowego - podaje "Rzeczpospolita" - wynika, że Graś nie odszedł z firmy nawet wtedy, gdy został ministrem w kancelarii szefa rządu (od listopada 2007 roku do 11 stycznia 2008 roku) i odpowiadał za sprawy bezpieczeństwa i służby specjalne.

Rzecznik rządu twierdzi, że kiedy został ministrem koordynatorem służb specjalnych, "złożył pisemną rezygnację na ręce zgromadzenia wspólników, ale nie została odnotowana w KRS". "Zgłosiłem ponowną z chwilą objęcia funkcji w 2009 roku" - zapewnia.

>>> PiS donosi na rzecznika Tuska do CBA

Reklama

Opozycja ma jednak wątpliwości. Zbigniew Ziobro, europoseł PiS twierdzi, że trzeba sprawdzić, skąd się bierze hojność obywatela Niemiec wobec polityka, który od lat ma dostęp do tajemnic służb specjalnych. Były minister sprawiedliwości przypomina historię posła Andrzeja Pęczaka, który dostał mercedesa od lobbysty Marka Dochnala. "Także w przypadku użytkowania domu przez pana ministra Grasia rodzą się pytania. Mam nadzieję, że minister i premier dogłębnie wszystko wyjaśnią, żeby nikt nie snuł podejrzeń o tło korupcyjne tej sprawy" - podkreśla Ziobro.

>>> "Wstyd, że rzecznik polskiego rządu to cieć"

W ubiegłym tygodniu "Super Express" ujawnił, że Paweł Graś nic nie płaci za wynajmowanie willi, w której mieszka od prawie 13 lat, a która należy do obywatela Niemiec. Wczoraj gazeta podała, że rzecznik rząd nie musi nawet płacić rachunków - robi to za niego spółka należąca do Paula Roglera.