"Nie jestem niemieckim szpiegiem. Do dymisji się nie podam. A jeśli tak zdecyduje pan premier, to zrobię to, co będzie uważał za stosowne" - powiedział Paweł Graś w Radiu ZET.

Reklama

>>> PiS do Tuska: Premierze wyrzuć Grasia

"Wszystkie dokumenty są w kancelarii premiera. Dostałem certyfikat dostępu do spraw tajnych, gdy ABW kierował Zbifniew Wassermann i wtedy nie widział on nic złego w moich kontaktach. Umowę zawarłem 13 lat temu. Racja jest po mojej stronie" - dodał.

W ubiegłym tygodniu "Super Express" ujawnił, że Paweł Graś nic nie płaci za wynajmowanie willi, w której mieszka od prawie 13 lat, a która należy do obywatela Niemiec. Gazeta podała też, że rzecznik rząd nie musi nawet płacić rachunków - robi to za niego spółka należąca do Paula Roglera.

Paweł Graś od 2003 roku był członkiem zarządu spółki Agemark, która należy do Roglera. "Rzeczpospolita" ujawniła, że zrezygnował z posady dopiero w marcu 2009 roku, gdy został rzecznikiem rządu. A to oznacza, że pracował w tej spółce, gdy był ministrem-koordynatorem do spraw służb specjalnych.

>>> Graś pilnował specsłużb i pracował u Niemca

Jak się tłumaczy Graś? Twierdzi, że złożył rezygnację, tylko nie odnotował jej Krajowy Rejestr Sądowy.