"To prawda, że jedynym sejmikiem, w którym będziemy rządzić, to sejmik województwa podkarpackiego, że wszędzie zmniejszyliśmy nasz stan posiadania w porównaniu z rokiem 2006, że PO ma teraz pełnię władzy nie tylko na poziomie prezydenta, rządu, Sejmu i Senatu, ale także na poziomie samorządowym" - pisał 20 września Marek Migalski.
Europoseł pisał także, że za wszystko obarczana będzie grupa posłów PiS. "Kluzik, Poncyliusz i Jakubiak, a także Migalski, który już sierpniu okazał się niegodny, głupi i miałki intelektualnie. Gdyby nie oni, nasza partia wygrałaby jeszcze bardziej znacząco, zdobywając władzę nie tylko w 16 sejmikach, ale także w sejmikach pozostałych, a także z niemieckich landach, czeskich krajach i ukraińskich guberniach!" - pisał Migalski.
"Jarosław Kaczyński ma rację - gdyby nie to całe zamieszanie, PiS mogłoby te wybory wygrać. Warto jednak wciąż przypominać, że to nie ja odchodziłem z PiS, ale byłem z niego wyrzucany. Podobnie było z Joanną Kluzik-Rostkowską i Elżbietą Jakubiak. Od tych wyrzuceń wszystko się zaczęło. Warto więc przestać oszukiwać ludzi i wmawiać im wciąż niemądrości o spisku i dawno przygotowywanej intrydze. Nie warto oszukiwać ludzi tylko dlatego, że taki jest interes polityczny" - pisze już aktualnie europoseł.
Jego zdaniem była szansa na wygranie wyborów samorządowych. Trzeba było spełnić jednak kilka warunków.
"Gdyby prezes nie zmienił linii i języka po wyborach prezydenckich, gdyby nie wyrzucał ludzi za to, że mają odwagę myśleć samodzielnie, gdyby nie szukał wszędzie spisków - ta wygrana była na wyciągniecie ręki. Ta klęska wyborcza jest winą nie buntowników, ale linii, języka i sposobu zarządzania partią przez prezesa i jego najbliższych. Warto o tym pamiętać i nie dać sobie wciskać kitu. Nie jesteście Państwo, ciemnym ludem, mam nadzieję" - czytamy na blogu europosła Migalskiego