Według Polski zaproponowane przez Unię limity emisji dwutlenku węgla po 2020 roku są zbyt restrykcyjne. W tej sprawie premier Ewa Kopacz stawia przed szczytem dwa warunki.

Reklama

Pierwszy - by ilość naszych emisji została zachowana, drugi - by były one w dyspozycji polskiego rządu. Ten mógłby potem przekazywać je firmom energetycznym, po to, by nie podnosić cen prądu.

Ewa Kopacz podkreśla, że limity emisji dla strony polskiej to priorytet.

- Ta sprawa tak naprawdę dotyczy wszystkich Polaków, bo każdy z nas korzysta z energii elektrycznej. Dlatego jeśli te warunki nie zostaną spełnione, to, mimo że to będzie mój pierwszy szczyt, będę musiała się zachować dość radykalnie - dodaje premier.

Na rozpoczynającym się w czwartek dwudniowym szczycie unijni przywódcy zdecydują o nowej polityce energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej po 2020 roku. Premier Ewa Kopacz wcześniej wielokrotnie zapowiadała, że jeśli polskie racje w sprawie celów redukcji emisji CO2 nie zostaną uwzględnione, to niewykluczone, że Polska użyje weta.