Jak zaznacza, obecne założenia zostaną zweryfikowane podczas globalnego szczytu klimatycznego w 2015 roku w Paryżu. Natomiast teraz w Brukseli uzgodniono wiążący cel redukcji emisji dwutlenku węgla o 40 proc. do 2030 roku. Cel jest podzielony na dwa sektory.
Jeden objęty handlem uprawnieniami do emisji i drugi sektor nieobjęty tymi uprawnieniami. W skład tego ostatniego wchodzą rolnictwo, transport czy budownictwo.
Polskę na szczycie w Brukseli reprezentowała Ewa Kopacz. Premier jeszcze przed szczytem zapowiedziała, że nie zgodzi się na rozwiązania niekorzystne dla naszego kraju.
CZYTAJ TAKŻE: Prezydencki doradca zadowolony ze szczytu klimatycznego: Korzystne decyzje>>>
Nie wiem czy wiecie, raczej nie - ale wiatraki spowalniają nie tylko cyrkulację powietrza nad Europą. One spowalniają SAM obrót Ziemi. Dziś niewiele, ale jeśli ilość wiatraków (tak samo jak miast) rośnie ekwipotencjalnie to i wydłużenie doby rośnie tak samo, tak że w następnych dziesięcioleciach będzie mowa o mikrosekudnach wydłużenia doby na rok. A rok po roku następuje kumulacja. Im wolniejsze dynamo ziemskie tym słabsza ochrona przed promieniowaniem. Ekolodzy chcą zostawić coś prawnukom, a zostawią im więcej czyraków skóry.
Ci więksi "ekologowie" z dekadę na dekadę obniżają normy środowiskowe dotyczące dopuszczalnego skażenia pierwiastkami promieniotwórczymi. Oczywiście, że po grubo ponad 2000 eksplozji nuklearnych ciekawskich "naukowców" wojskowych trudno byłoby tego nie zrobić. Ale przykładowo Angole nie musieli skazić odpadami promieniotwórczymi zatoki Belfastu, gdy Irlandia Północna chciała się odeń oddzielić. A Francja nie musiała "cywilizować" Algierii robiąc zeń poligon nuklearny. To raczej stan umysłu kolonizatora.
Jeszcze więksi "ekologowie" obniżają normy przezroczystości powietrza (stosowane w awiacji) po to by móc spryskiwać miasta chemtrailami "w celu ochrony miast przed słońcem" i tam efekt cieplarniany nikomu już nie przeszkadza.
Osłanianie od słońca nie zaczęło się od chemtraili. W czasach, gdy w Polsce południowej spadały kwaśne deszcze z powodu zasiarczenia nie zakładano filtrów przez 3 dekady, gdyż kierowano się "wysoką zdolnością odbijania promieni słonecznych przez siarkę", tak samo jak dzisiaj z równym zacięciem "naukowym" kieruje się zdolnością odbijania polimerów, aluminum i związków baru obecnych w chemtrailach. (Oczywiście, że prawie nikt o tym nie widział, a spytaj się dzisiaj jakiegoś rządowego bubka czy wie coś o chemtrailach? Ich to nie dotyczy.)
Ale najgorsi są ci pożyteczni idioci "ekolodzy" domowi. Wiadomo, że "ekolog" nie wytnie choinki, ale kupi sobie co parę lat sztuczną, na produkcję której pójdzie ekwiwalent energetyczny parunastu takich choinek. Wiadomo, że ekolog nauczony jest, że CO2 jest złe. Nie nauczono go, że węgiel i dwutlenek węgla to podstawa ekosystemu roślin. Dużo kasy idzie na ćwiczenie się w tych debilizamach.
A tymczasem cała Europa jest zaminowana elektrowniami atomowymi. Z jawnego raportu CIA z lat '90 wynika, że dokoła Polski jest 16 elektrowni z gorszymi zabezpieczeniami niż ta elektrownia (rozdeptana mina) w Fukushimie. Oraz było około 50 takich samych z takimi samymi zabezpieczeniami jak w Fukushimie. Dlaczego CIA odważyła się ujawnić ten raport zaledwie parę lat po katastrofie w Czarnobylu, czyli zimnowojennym taktycznym usunięciu zasilania dla kompleksu Jantar (co by tam dzisiaj o nim nie konfabulowali)? Ano dlatego, że sytuacja była/jest poważna. Wystarczy mała katastrofa naturalna w Europie i te elektrownie walą się na ryj zatruwając kontynent i pozbawiając Stany funkcjonalnych sojuszników. Niestety tylko Niemce to zrozumiały.
Jest karygodnym zaniedbaniem, że jedynym kierunkiem alternatywnego pozyskiwania energii w jakim mogły pójść stała się energia słoneczna, wiatrowa i z tam. (Tamy pływowe również spowalniają obrót ziemi). Jakimi trzeba być samobójcami, żeby przez 6 dekad dawać się terroryzować lobby uranowemu i nie wypuścić na rynek żadnej technologii fuzji jądrowej mimo tylko obiecujących projektów.
Oczywiście istnieje jeszcze darmowa energia, która jest oddzielnym rozdziałem pozyskiwania energii otoczenia z ciepła, pól wszelakich i transmutacji - działająca w setkach różnych urządzeń, lecz póki co torpedowana z racji (zapewne mądrych) zakazów rozpowszechniania sposobów zużywania niekontrolowanego centralnie zasobów nieodnawialnych jak np. woda, lekkie pierwiastki czy podprzestrzeń.
Smutne, że dzięki rozwojowi technologicznemu raz co parę tysięcy lat ludzkość może odsapnąć od kultury prymitywnej, a jedyne co robi to czeka na śmierć w wyżu demograficznym lub wojnie. Żadnej kur..a ambicji.