Miasto Tadworth mogłoby splajtować, wypłacając odszkodowanie - obawiali się radni. Dlatego urzędnicy postanowili ostro działać. Przed drzwiami pani Charlotte Richmond pojawiło się aż czterech funkcjonariuszy. "Przyszliśmy po trampolinę" - rzucili od progu.

Reklama

Wszystko przez to, że pani Richmond nie jest właścicielką domu. Wzięła go jedynie w użytkowanie. Dlatego Rada Miejska może decydować, co stoi w ogródku. Trampolina to, ich zdaniem, niebezpieczny przedmiot. Gdyby dziewczynka z niej spadła i coś sobie zrobiła, należałoby się jej odszkodowanie. A takich wypadków miejska polisa nie pokrywa.

Żadne błagalne prośby córeczki pani Richmond nie mogły przekonać mundurowych, by nie odbierali jej ukochanej zabawki. Dali się tylko ubłagać, by złożoną trampolinę schować w piwnicy.