Zauari, który przebywa w Polsce z kilkudniową wizytą, powiedział dziennikarzom, że Tunezja liczy głównie na pomoc Polski i pozostałych państw UE w kontynuowaniu drogi ku demokracji.

Reklama

Jak podkreślił, wsparcie przez Polskę przemian demokratycznych jest tym bardziej cenne, gdyż mamy bogate doświadczenie transformacji ustrojowej, którym możemy się dzielić.

"Pomocy potrzebujemy właśnie teraz i mamy bardzo duże oczekiwania od Unii Europejskiej, a w szczególności od Polski, której doświadczenia po 1989 roku mogą być nam bardzo przydatne" - powiedział tunezyjski minister.

W jego ocenie, w interesie nie tylko Tunezji, ale całego regionu jest, aby zapoczątkowane przemiany demokratyczne w krajach Afryki Płn. zakończyły się sukcesem, bo - jak zaznaczył - w przeciwnym razie będzie miało to bardzo negatywne skutki.

"W interesie przede wszystkim Europy jest, aby przez najbliższe dwa lub trzy lata udzielać nam takiego wsparcia, abyśmy mogli zakończyć nasze przemiany sukcesem. Bez pomocy Europy to nam się na pewno nie uda" - podkreślił Zauari.

Reklama

Zaznaczył, że Tunezja ma sporo oczekiwań od UE m.in. potrzebuje ok. 25 mld USD, które pomogą jej poradzić sobie z narastającym bezrobociem i kryzysem gospodarczym.

"Taką prośbę już zgłosiliśmy, ale brakuje jak na razie konkretów, co do potwierdzenia takiej pomocy. (...) Mamy teraz historyczną okazję, aby Tunezja zaczęła być postrzegana jako region europejski, bynajmniej bez zamiaru przystępowania do UE. Chcielibyśmy być traktowani przez Unię jak Turcja, która może nigdy nie przystąpi do UE, ale ta wspiera ją w jej reformach. Tak samo chcielibyśmy, aby odbywało się to w przypadku Tunezji" - powiedział Zauari.

Reklama

Minister za największe wyzwania Tunezji uznał m.in. ogromne problemy z bezrobociem i kryzys gospodarczy. "Bezrobocie jest wielkim problemem zwłaszcza wykształconych młodych ludzi. Przekracza ono w niektórych rejonach kraju nawet 45 proc. Wzrostu gospodarczego właściwie obecnie nie będzie, czyli nowych miejsc pracy także, a wpływy z turystyki spadły o ponad połowę. (...) To jest koszt rewolucji, ale wierzymy, że odbierzemy sobie potem to z nawiązką i opłaci się to, kiedy zostanie wprowadzona demokracja" - powiedział.



Zauari zaapelował do Polaków, którzy w 2010 r. bardzo licznie odwiedzali Tunezję, aby nie bali się przyjeżdżać na wypoczynek do tego kraju i w ten sposób pomogli wyjść Tunezji z kryzysu. "Jest to wciąż bardzo atrakcyjna możliwość spędzenia wakacji za bardzo dogodną cenę. Liczymy bardzo na Polskę i kraje europejskie, aby w ten sposób wspierały rewolucję" - zaznaczył.

Zauari pytany, jak Tunezja zamierza rozwiązać problem rozliczenia prominentnych działaczy dawnego reżimu, odparł, że tymczasowy rząd już podjął w tym celu odpowiednie kroki. Podkreślił, że tylko poprzez definitywne odsunięcie od władzy ludzi związanych z poprzednim reżimem, demokratyczne przemiany mogą zakończyć się sukcesem.

"Osoby sprawujące ważne funkcje publiczne w rządzie i partii b. prezydenta Ben Alego, a jest ich ok. 3 tys., zostały wyłączone z nowego życia politycznego Tunezji. Nie mogą ani sprawować funkcji publicznych, ani kandydować w żadnych wyborach. Lista takich osób nie jest publiczna i nigdy nie będzie, dysponuje nią komisja wyborcza" - powiedział minister. Dodał, że rząd dysponuje także listą ok. 9 tys. osób, które w poprzednim reżimie dopuściły się przestępstw. "Staną one na pewno przed sądem" - zapewnił.

Minister podkreślił także, że wszyscy Tunezyjczycy wiążą wielkie nadzieje z październikowymi wyborami powszechnymi do konstytuanty, której zadaniem będzie napisanie nowej konstytucji, torującej drogę do wyborów parlamentarnych i prezydenckich.

"Wielkie nadzieje pokładamy w tych wyborach, które odbędą się 24 października. Ich wynik pokaże, w którym kierunku pójdą dalej zmiany i jaką konstytucję przyjmiemy. Cała Tunezja jest głęboko zaangażowana w politykę, o czym świadczy założenie ponad 100 partii w ostatnim czasie. Wybory będą wielkim dniem dla całej Tunezji" - powiedział Zouari.

W Tunezji, gdzie rozpoczęła się tzw. arabska wiosna, czyli antyrządowe demonstracje w krajach Maghrebu i Bliskiego Wschodu, obowiązuje obecnie stan wyjątkowy. Tunezyjski rząd tymczasowy przedłużył jego obowiązywanie publikując we wtorek odpowiedni dekret. Stan wyjątkowy ograniczył obowiązywanie wielu swobód obywatelskich. Obowiązuje od czasu obalenia rządzącego krajem przez ponad 20 lat dyktatora Zina el-Abidina Ben Alego w styczniu 2011 r. 15 stycznia jego obowiązywanie przedłużono do końca lipca. Od tygodni w Tunezji trwa fala protestów w reakcji na nieudolne rządy nowych władz. Kraj jest pogrążony w głębokim kryzysie gospodarczym; dochody z turystyki spadły w pierwszym półroczu o ponad połowę.