Ławrow zapewnił, że w wyniku sankcji Rosja nie tylko nie ulegnie osłabieniu, ale co więcej - wyjdzie z tego jeszcze silniejsza niż była wcześniej.
Szef rosyjskiej dyplomacji odwołał się przy okazji do historii swojego kraju, który nieraz przeżywał ciężkie chwile, a jednak wychodził z nich zwycięsko.
Ławrow podkreślił, że w geopolityce niektórzy uważają, iż sankcje są symptomem słabości lub irytacji i to - jego zdaniem - nie jest najlepsza forma dyplomacji. Przed kamerami francuskiej telewizji z lekceważeniem odniósł się też do komentarzy, według których sankcje wpędzają Rosję w kryzys. Dodał, że oczywiście takie kroki ranią, ale - jak to ujął - odbijają się rykoszetem także na Unii Europejskiej, która z ich powodu również cierpi.
Nie omieszkał jednocześnie zaznaczyć, że Europa nie robi tego, co chce, bo jest na pasku Stanów Zjednoczonych, które dyktują jej, co ma zrobić.
Zakończył wystąpienie stwierdzeniem, że nie dziwi się rusofobii Kongresu, bo większość z kongresmenów nigdy nie wysunęła nosa poza Amerykę.