Po drugim dniu poszukiwań rozbitków z cementowca "Cemfjord" szkockie ratownictwo morskie odwołało swoje łodzie do baz. Morze było dziś znacznie spokojniejsze niż wczoraj i w nocy, kiedy poszukiwania siedmiu Polaków i Filipińczyka przerwano z powodu sztormu i ciemności. O brzasku łodzie wypłynęły dziś ponownie na wody cieśniny Pentland Firth, gdzie nocą wrak statku dryfował powoli na wschód, skąd przypłynął dwa dni wcześniej. Dowódca placówki ratownictwa ze Stromness na Orkadach był przygnębiony brakiem rezultatów poszukiwań załogi, mówiąc po odwołaniu pięciu łodzi: Helikoptery nadal przeczesują okolicę, a grupy straży przybrzeżnej przeszukują wyspy - powiedział BBC Stewart Taylor, ale dodał: Myślę, że gdyby udało im się dostać na tratwy albo do wody, zostaliby już odnalezieni. Poszukiwania były na wielką skalę w ciągu minionej doby.

Reklama

Zasadnicze pytanie: czy marynarze mogliby przetrwać niezauważeni do tej pory? Szkocki ratownik nie ma na to jasnej odpowiedzi: Trudno powiedzieć, to zależy, czy wpadli do wody. Wtedy nie przetrwaliby długo, chyba że w odpowiednim kombinezonie. Ale nie wiadomo, gdzie była załoga w chwili wypadku. Nie tracimy jednak nadziei, może są gdzieś na brzegu - powiedział BBC komendant ratownictwa ze Stromness na Orkadach.

ZOBACZ TAKŻE: Akcja poszukiwawcza u wybrzeży Szkocji. "Polacy nie nadali SOS">>>