Według prof. Jean-Pierre’a Filiu z paryskiego Instytutu Nauk Politycznych zeszłotygodniowe bombardowanie konwoju humanitarnego ONZ na północnym zachodzie Syrii „nosi wszelkie znamiona inicjatywy Kremla”. Atak „trwał przez długie dwie godziny, choć władze Asada dały zgodę na przewóz pomocy”, a ponadto pośród cywilnych ofiar znajdują się ochotnicy syryjskiego Czerwonego Półksiężyca, którego szef należy do ścisłego grona współpracowników syryjskiego prezydenta - podkreśla.

Reklama

Zdaniem Filiu "nie bierze się wystarczająco pod uwagę, iż zaangażowanie (Rosji) w Syrii wynika z globalnej wizji (rosyjskiego prezydenta Władimira) Putina. Rosyjski przywódca doskonale zdaje sobie sprawę, że wycofanie się USA z Bliskiego Wschodu daje (Rosji) możliwość odbudowania statusu supermocarstwa, utraconego wraz z ZSRR" - podkreśla ekspert gazety.

Autor artykułu zwraca uwagę, że Rosja bombarduje głównie pozycje syryjskiej opozycji, a nie dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS), i zauważa, że „putinowska propaganda piętnuje jako +terroryzm+ wszelkie kwestionowanie w sposób zorganizowany status quo”. Filiu wyraża przekonanie, że antyasadowskiej opozycji zbrojnej przeciwstawiają się zagraniczne milicje, "najpierw libański Hezbollah, a następnie różne ugrupowania irackie i afgańskie", a "spójność operacyjną nadali tej zbieraninie Strażnicy Rewolucji, przybyli z Iranu”.

Według eksperta "Le Monde" nie ulega wątpliwości, że "Kreml z coraz większą przykrością zdaje sobie sprawę ze skorumpowania i braku dyscypliny w szeregach sił lojalnych wobec Asada" i "wydaje się coraz bardziej oczywiste, że syryjski despota nie panuje już nad operacjami prowadzonymi w jego imieniu, a w pierwszej kolejności decydują wojskowi rosyjscy w porozumieniu z irańskimi +doradcami+".

Filiu wyraża przypuszczenie, że w tej sytuacji Kreml popiera Asada tylko dlatego, że jako "jedyny (syryjski) przywódca jest gotów do znoszenia tak daleko posuniętej ingerencji rosyjskiego +protektora+".