W ramach reformy dowodzenia wojska utworzono Dowództwo Sił Specjalnych. Funkcjonowało przez trzy dni robocze. W jego miejsce powstała nowa struktura dowodzenia, a MON przeszło do historii jako resort, któremu udało się powołać najkrócej istniejącą instytucję publiczną w nowych dziejach Polski.
Zgodnie z założeniami reformy dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi Dowództwo Wojsk Specjalnych zostało rozformowane 31 grudnia 2013 r. Jego następcą zostało Dowództwo Sił Specjalnych. Na czele nowej struktury stanął gen. bryg. Jerzy Gut. On także będzie szefem Centrum Operacji Specjalnych, które rozpocznie swoją działalność 10 stycznia br. Fakt ten poprzedzi rozformowanie Dowództwa Sił Specjalnych. To fragment odpowiedzi, którą dostaliśmy z Ministerstwa Obrony Narodowej.
Ta zmiana to część reformy dowodzenia, olbrzymiej operacji, która przebudowuje system zarządzania polską armią. Wydawało się, że operacja będzie przemyślana i dobrze zaplanowana. Dlaczego więc na pięć dni sformowano dowództwo i zaraz potem rozformowano?
Struktura ta była etapem przejściowym pomiędzy rozformowanym Dowództwem Wojsk Specjalnych a zaplanowanym docelowo Centrum Operacji Specjalnych. Takie rozwiązanie pozwoliło na kompleksowe przygotowanie funkcjonowania COS – przekonuje MON. Jednak na pytania, co dokładnie udało się przygotować przez trzy dni robocze (utworzenie COS ogłoszono 7 stycznia) i po co w ogóle utworzono DSS, nie udało nam się uzyskać odpowiedzi.
Reklama
Reklama
Nie było sensu czekać dłużej ze zmianą, tylko po to żeby to lepiej wyglądało. Już w pierwszych dniach wprowadzenia reformy okazało się, że COS może zacząć funkcjonować – mówi DGP Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON.
Ile kosztowało funkcjonowanie przez kilka dni właściwie zbędnej instytucji? Tego urzędnicy MON również nie chcą ujawnić. – Wprowadzenie pieczątek i innych tego typu elementów zostało pokryte ze środków zarezerwowanych w budżecie. Nie można mówić o konkretnych kwotach – odpisało na nasze pytania MON.
Zrobienie jednej pieczątki to kilkadziesiąt złotych, tak więc kwota sięga co najmniej kilku tysięcy. Co ciekawe, niektórzy pracownicy DSS dopiero po kilku dniach dowiadywali się, że pracują już w nowym miejscu.
Tworzenie jakiejkolwiek struktury przejściowej na pięć dni jest bezzasadne. Nie tylko w administracji, ale w każdej firmie, zmiana nawet na lepsze wywołuje niepokój pracowników – mówi Piotr Juszczak, który zajmuje się planowaniem zmian w organizacjach. – Wprowadzanie tworów przejściowych pokazuje, że jest to działanie nieprzemyślane. Wywołuje pytania i plotki – dodaje.
Suchej nitki na poczynaniach MON nie zostawiają byli wojskowi. – Bałagan i brak pomysłu. Tu nie były brane pod uwagę specyfika i możliwości operacyjne wojsk specjalnych. Z jednej strony mówi się, że siły specjalne powinny być niestandardowe, niekonwencjonalne, a teraz i tak wtłacza się je w niezrozumiałe procedury – stwierdza gen. Roman Polko, były dowódca GROM. Z kolei komentując sprawę rozwiązania DSS na swoim blogu, generał w stanie spoczynku Piotr Makarewicz napisał, że tempo zmian w naszych Siłach Zbrojnych widocznie przekroczyło już barierę dźwięku i chyba nie ma mowy o jakimś całościowym pomyśle czy planie dotyczącym wojska.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Stanisław Koziej w 2007 r., jeszcze przed objęciem stanowiska, przygotowując opinię dla Biura Analiz Sejmowych, napisał, że Brak (...) całościowego odniesienia się do kwestii dowodzenia operacyjnego wskazuje na wyrywkowe, nieprzemyślane do końca budowanie systemu takiego dowodzenia w skali całych sił zbrojnych. Wdrożenie takiej niekompletnej koncepcji może być bardzo szkodliwe operacyjnie i kosztowne kadrowo oraz finansowo (wobec konieczności kolejnej, uzupełniającej reformy w niedługim czasie).