Po silnym wstrząsie, do którego doszło poprzedniej nocy, pod ziemią jest uwięzionych dwóch górników. Ratownicy zapowiadają, że będą szukali do skutku. Zdaniem specjalistów wciąż jest szansa na szczęśliwy efekt ich wysiłków. Pomiary świadczą o tym, że w części zawalonego chodnika jest powietrze.

Reklama

W akcji bierze udział około 50 górników z Bytomia i Rudy Śląskiej. Pracują na zmianę, gdyż pod ziemią nie ma miejsca dla wszystkich. Warunki są bardzo trudne. Ekipy używają aparatów tlenowych choć - na szczęście - jest tam czym oddychać.

Udało się ustalić, gdzie mniej więcej znajdowali się poszkodowani, gdy doszło do zawału. Tuż przed wstrząsem rozmawiali przez telefon z dyżurnym na powierzchni.

Dotąd ratownikom udało się przejść około 160 metrów. Po drodze musieli pokonać przeszkodę w postaci zerwanych szyn, które zablokowały część chodnika. Trzeba było również usunąć drewnianą przegrodę przeciwpyłową, mającą zapobiegać wybuchom. Do pokonania pozostało jednak prawdopodobnie jeszcze kilkaset metrów.

Do wypadku w rudzkiej kopalni doszło ubiegłej nocy. Szesnastu pracujących pod ziemią wyszło z niego bez szwanku. Dwóm nie udało się wydostać. Wstrząs był jednym z najsilniejszych od lat. Według Śląskiego Obserwatorium Geofizycznego w Raciborzu miał siłę 4,2 w skali Richtera. Był odczuwalny w wielu miastach regionu.