Nie ma jeszcze potwierdzenia informacji o treści rozmów polskiego pilota z rosyjskimi kontrolerami i czy rzeczywiście załoga prezydenckiego samolotu nie posłuchała ostrzeżeń Rosjan, by nie lądować w Smoleńsku.

Dlaczego jeszcze nie odsłuchano nagrania ze skrzynki? "W sobotę zawarliśmy umowę z Rosjanami, że poczekają z analizą czarnych skrzynek na polskich prokuratorów i ekspertów. Gdy nasz zespół dotarł do Smoleńska, od razu wraz z Rosjanami zaczął badanie danych z urządzeń" - powiedział "DGP" Krzysztof Kwiatkowski, minister sprawiedliwości.

Reklama

W Rosji pracuje ekipa wojskowych prokuratorów oraz eksperci Komisji Badania Wypadków Lotniczych i z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych. Część z nich pracuje na miejscu katastrofy w Smoleńsku, a część w Moskwie, przy badaniu szczątków ofiar. Ich pracę koordynuje Naczelny Prokurator Wojskowy Krzysztof Parulski.

Na miejsce katastrofy miał też lecieć Prokurator Generalny Andrzej Seremet. Otrzymał zaproszenie na pokład samolotu premiera, który w sobotę po południu poleciał do Witebska (stamtąd premier i ekipa rządowa pojechała do Smoleńska). Jednak Seremet, który w sobotę wyruszył z Krakowa do Warszawy, nie zdążył dojechać na odlot rządowego samolotu.

Reklama

We wraku Tu 154M znaleziono dwie dwie czarne skrzynki. W jednej z nich znajduje się zapis samego lotu. W tym urządzeniu zgromadzono takie dane jak pułap lotu, zmiany wysokości czy ciąg silników. Te informacje są niezwykle ważne dla ustalenia, jak samolot podchodził do lądowania. W drugiej czarnej skrzynce zapisane rozmowy załogi i kontroli lotu.