Orłow reprezentował swoje państwo na czwartkowej ceremonii we francuskim MSZ, upamiętniającej ofiary tragicznego wypadku. Po uroczystości, w rozmowie z polskimi dziennikarzami, rosyjski ambasador zwrócił uwagę, że w ostatnich dniach "tysiące mieszkańców Moskwy i innych rosyjskich miast" manifestowało spontanicznie swoje współczucie dla rodzin ofiar tragedii.
Powiedział, że wielu z nich składało kwiaty i paliło świece pod ambasadą RP w stolicy Rosji i polskimi ośrodkami w tym kraju. "Widzimy, do jakiego stopnia władze rosyjskie zaangażowały się we wszystkie ceremonie związane z tą tragedią" - dodał Orłow.
Zauważył, że "premier Władimir Putin był kilkakrotnie na miejscu zdarzenia", a ponadto "sam kieruje komisją śledczą ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy, której zebrania odbywają się prawie codziennie w całkowitej przejrzystości i we współpracy z polskimi przyjaciółmi".
"Można tylko żałować, że trzeba było takiej tragedii, by dać nowy impuls naszym (rosyjsko-polskim) stosunkom. Ale to pokazuje, że uczucie sympatii i przyjaźni między naszymi dwoma narodami jest dużo głębsze niż wszystko to, co nas wcześniej dzieliło. To przesłanie nadziei, które kierujemy do naszych polskich przyjaciół" - powiedział Orłow.
Proszony o komentarz do tego, że sobotnia katastrofa prezydenckiego samolotu zdarzyła się w pobliżu miejsca zbrodni katyńskiej, Orłow odparł: "Być może Bóg tak chciał". Po czym dodał, że "przeznaczenie zadało bardzo tragiczny i symboliczny cios, który nas przerasta".